Edwarda Kisło - "KARTKI Z DZIENNIKA"...

KARTKI Z DZIENNIKA...

Pani Edwarda Kisło urodziła się Dolistowie (obecnie gm. Jaświły).
Pracę nauczycielską rozpoczęła po wojnie w Przytulance, a potem do emerytury (1973)
pracowała w Mońkach.
Wielokrotnie nagradzana i odznaczana za działalność zawodową i społeczną.
Od połowy lat 80 jest członkiem Nauczycielskiego Klubu Literackiego
przy Zarządzie Okręgu ZNP w Białymstoku.
JUŻ WKRÓTCE "SYBIRACZKA" - WSPOMNIENIA JADWIGI SOLIŃSKIEJ...

"Kartki z Dziennika - część 63"

Codzienne zapisy p. Edwardy zaczynają się 24 sierpnia 1939 r., a kończą w wigilię 1990 roku. 260 stron, miejscami bardzo szczegółowych i osobistych, zapisków spina trzy epoki klamrą wspomnień kobiety zawsze aktywnej - próbującej, wbrew wszelkim przeciwnościom, kształtować życie w sensowne formy.

26 grudnia 1988 r.

Święta. Wieczór. Słuchamy muzyki z płyt. Kolędy śpiewa "Mazowsze", "Poznańskie słowiki", "Śląsk". Mąż zmienia płyty. A mamy ich dużo.
Nasuwa się trochę refleksji, wspomnień. Dom rodzinny. Kolędy śpiewane i tylko śpiewane przy drzewku choinkowym. Rodzice, że to należeli do chóru kościelnego, pięknie śpiewali, w domu prowadząc chór rodzinny. Było nas pięć sióstr. Dołączały koleżanki. Przychodzili sąsiedzi. Śpiewamy, naraz słychać śpiew z podwórka - wchodzą kolędnicy z gwiazdą. Niesie ją dziarski chłopiec, nawiasem mówiąc - mój obecny małżonek. Ten to śpiewał pełną piersią, z zaangażowaniem, jak żaden inny z grupy.
Powinszowanie świąteczne, potem kolędy. Na koniec coś tam ojciec wrzucał do ich skarbonki. I poszli dalej po kolędzie. Zaraz z hałasem wchodzi następna grupa z szopką. I tak do późnych godzin nocnych. Wówczas nikt jeszcze na wsi nie słyszał o istnieniu nawet adapteru, a cóż dopiero o radiu, czy jak dziś o telewizji. Ach! Łza się w oku kręci...

31 grudnia 1988 r.
Sylwester! Zakończenie roku 1988. Wieczór ten spędziliśmy w gronie przyjaciół. O 24 strzelił szampan. Złożyliśmy sobie wzajemnie serdeczne życzenia wszystkiego najlepszego w rozpoczynającym się 1989 roku. Wielka niewiadoma, co ten rok przyniesie, czy będzie on lepszy, jak sobie życzymy?
Koniec roku obfituje w wiele wydarzeń, przemian, napięć, kompromisów. Zapowiedź "okrągłego stołu" jakoś się przeciąga. Dojrzewa może trochę za długo. Obie strony idą na kompromis, z umiarkowaniem przygotowują się. Mamy więc nadzieję, że w końcu osiągnie się to porozumienie narodowe tak bardzo konieczne. Dość swarów i warcholstwa.

27 stycznia 1989 r.
W dzisiejszym numerze "Gazety Współczesnej" zamieszczony jest artykuł "Kuratorzy", poświęcony naszej rodzinie. Nasza biografia tak pokrótce: pochodzenie, lata wojny, lata pracy w szkole w Przytulance i w Mońkach, pracy społecznej, pracy na stanowiskach społecznych kuratorów sądowych. Zagadnieniu pracy kuratorów poświęcono najwięcej miejsca. Krócej o kuratorskiej pracy Ninki i Tadka. Kuratorów w Mońkach jest sporo, jednak tylko my czworo rodzinnie pełnimy tę funkcję, co nie uszło uwadze redakcji.

15 lutego 1989 r.
W sanatorium w Krynicy Górskiej. Z uwagą słuchaliśmy z mężem koncertu w pijalni. W programie utwory muzyki dawnej i nie tylko. Kompozytorzy sławni - Strauss, Mozart, Szubert, muzyka hiszpańska, nawet turecka. Utwór "Na perskim rynku" przypomniał nam wczesną młodość - patefon, płyty... Gdzie te czasy, gdzie ci ludzie...
Mąż szepcze mi, żebym się tak nie angażowała uczuciowo, to szkodzi zdrowiu. I ma rację. Ale muzyka dawna zawsze mnie urzeka. Czy to subtelna, sentymentalna, finezyjna Chopina, czy wesoła, lekka Mozarta, czy uroczysta, pompatyczna, wzniosła Bacha lub Beethovena, czy przesiąknięta wielkim a bliskim sercu, patriotyzmem muzyka Moniuszki, czy siarczyste krakowiaki, czy poważne kujawiaki, czy góralskie przyśpiewki, czy kaszubskie, kurpiowskie ludowe melodie nie są przepiękne?! Trudno tu poszufladkować, co można umieścić najwyżej. Każda melodia jest piękna w swoim rodzaju.

25 lutego 1989 r.
Na deptaku zagęszczenie. Wolna sobota, więc wypad do Krynicy. Strojne panie - drogie futra, kapelusze, podwójnej długości paznokietki wymalowane na perłowo. Obok rozkapryszone pociechy w modnych, kolorowych skafanderkach. Zbliża się pora obiadowa, więc ten barwny tłumek szeroką rzeką wlewa się do pijalni po zubra, jana, czy słotwinkę.
U wejścia stoi mizerny chłopczyna, bledziutki, chudy, nędznie ubrany w jakiś stary niemodny paltocik. Trzyma w rączce bazie. Może kto kupi? Co to?... Skąd to?... Czy to obrazek z wiersza Konopnickiej - "Przed sądem"? Co za kontrast! Obok przepychu - nędza... Zakręciły mi się łzy w oczach. Wcisnęłam drobny banknot w zziębniętą rączynę.
Po południu idziemy do kościoła. Ludzi mrowie. Dużo Niemców. Rzędy autobusów wycieczkowych z Polski i zagranicy. Wkoło słychać obce języki. Wycieczki z przewodnikami są zawsze, dziś przy sobocie więcej. Wieczorem dziennik telewizyjny. W kraju jest sytuacja delikatnie mówiąc- trudna. Zamieszki uliczne, strajki. Okrągły stół obraduje. Władze państwowe i opozycja dochodzą do porozumienia.

15 marca 1989 r.
Dzisiaj robimy porządki w ogrodzie i obejściu. Wygrabiliśmy trawniki, powysadzaliśmy kwiaty na rabatach. Pięknie prezentują się rzędy bielutkich przebiśniegów, wabią oczy setki złocistych krokusów, niebieszczą się przylaszczki i cebuliczki już w całej krasie. To pierwsze zwiastuny wiosny obudziły się ze snu zimowego już w lutym. Jest ciepło, słonecznie, kalendarzowa wiosna za pasem.
Po południu wyszłam do domu handlowego. Co widzę? Hałdy stłuczonego szkła wkoło. Z rozkazu prezesa Geesu wytłuczono wszystkie szyby w oknach, a były podwójne. Były brudne. Po co myć - lepiej wytłuc i nowe wstawić. Społeczeństwo mocno oburzone na taki wandalizm i marnotrawstwo. Odpowiednio by takiego ukarać. Przy takim gospodarowaniu z kryzysu nigdy nie wyjdziemy. Byłam wstrząśnięta. Chciałam napisać do redakcji "Gazety". Ale co to da?

5 kwietnia 1989 r.
W centrum uwagi społeczeństwa "Okrągły stół". "Białe plamy". "Porozumienie". "Pierestrojka". "Zbrodnia katyńska". O wszystkim się dziś mówi. Ginęli Polacy mordowani przez sąsiadów z Zachodu i Wschodu. Dlaczego nas wszyscy gnębią i unicestwiają? Czy nasze położenie geograficzne tak nieszczęśliwe, że na ten skrawek ziemi nasi sąsiedzi są mocno łakomi?
Od zarania dziejów na przestrzeni naszej historii giną rodacy, broniąc swych granic. Co kilkadziesiąt lat w walkach obronnych przelewa się polska krew. Ostatnio - "przyjaźń", ciekawe na jak długo...

27 kwietnia 1989 r.
Uroczystość w Oświęcimiu - Brzezince. Przybyły tu delegacje nauczycieli z całej Polski. Poczty sztandarowe, wieńce, wiązanki kwiatów, znicze. Nasz białostocki nauczycielski sztandar dźwigał właśnie mąż w asyście dwu pań. Ten kilkutysięczny pochód przeszedł główną aleją Brzezinki pod pomnik międzynarodowy, wzniesiony męczennikom wielu narodowości, ofiarom hitleryzmu i nazizmu. Trzaskały aparaty fotograficzne redaktorów i filmowe pracowników telewizji.
Przed złożeniem wieńców krótkie przemówienie i poważny "marsz ciszy". Nastrój uroczysty, zaintonowano "Nie rzucim ziemi". Wzruszające nad wyraz... Rozległe tereny Brzezinki - wielkie cmentarzysko... Płynie echem "Nie damy, by nas gnębił wróg"...
Wracając, zaglądamy jeszcze do stojących baraków, gdzie czekali na swą kolej do krematoriów skazańcy, którzy przez "nadludzi" bezkarnie w bestialski sposób byli unicestwiani. Tak właśnie zginął śmiercią głodową Marian Batko, kolega - nauczyciel. Umarł za drugiego człowieka, 16 - letniego chłopca, który był "wybrany" na ten rodzaj śmierci. Czyni się starania, aby Batko został zaliczony do zasłużonych bohaterów narodowych.

cdn...
przeczytaj - cz. 1 | cz. 2 | cz. 3 | cz. 4 | cz. 5 | cz. 6 | cz. 7 | cz. 8 | cz. 9 | cz. 10 | cz. 11 | cz. 12 | cz. 13 | cz. 14 | cz. 15 | cz. 16 | cz. 17 | cz. 18 | cz. 19 | cz. 20 | cz. 21 | cz. 22 | cz. 23 | cz. 24 | cz. 25 | cz. 26 | cz. 27 | cz. 28 | cz. 29 | cz. 30 | cz. 31| cz. 32 | cz. 33 | cz. 34 | cz. 35 | cz. 36 | cz. 37 | cz. 38 | cz. 39 | cz. 40 | cz. 41 | cz. 42 | cz. 43 | cz. 44 | cz. 45 | cz. 46 | cz. 47 | cz. 48 | cz. 49 | cz. 50 | cz. 51 | cz. 52 | cz. 53 | cz. 54 | cz. 55 | cz. 56 | cz. 57 | cz. 58 | cz. 59 | cz. 60 | cz. 61 | cz. 62

"Kartki z dziennika 1939 - 1989" p. Edwardy Kisło wydał w 1996 roku Nauczycielski Klub Literacki w Białymstoku
przy finansowej pomocy UMiG w Mońkach, PU-PH "MONROL", PP-H "REVMOD" oraz Monieckiej Spółdzielni Mleczarskiej.