KARTKI Z DZIENNIKA...

(7kB)
Pani Edwarda Kisło urodziła się Dolistowie (obecnie gm. Jaświły).
Pracę nauczycielską rozpoczęła po wojnie w Przytulance, a potem do emerytury (1973)
pracowała w Mońkach.
Wielokrotnie nagradzana i odznaczana za działalność zawodową i społeczną.
Od połowy lat 80 jest członkiem Nauczycielskiego Klubu Literackiego
przy Zarządzie Okręgu ZNP w Białymstoku.

"Kartki z Dziennika - część 23"

(6kB)
Codzienne zapisy p. Edwardy zaczynają się 24 sierpnia 1939 r., a kończą w wigilię 1990 roku. 260 stron, miejscami bardzo szczegółowych i osobistych, zapisków spina trzy epoki klamrą wspomnień kobiety zawsze aktywnej - próbującej, wbrew wszelkim przeciwnościom, kształtować życie w sensowne formy.

9 marca 1979
Autostradą Słońca jedziemy przez Apeniny do Neapolu. Czterysta kilometrów. Przejeżdżamy wiadukty, tunele, wąwozy. Na zboczach wzgórz winnice, gaje oliwne, drzewa pomarańczowe, migdałowe, brzoskwinie osypane różowym kwieciem. I już widać na szczycie klasztor Monte Cassino. Wjeżdżamy głębokimi serpentynami 550 metrów na górę. Cmentarz. Stajemy z powagą, w głębokiej zadumie na Polskim Cmentarzu bohaterów walk z hitlerowskim najeźdźcą. Rzędy równiutkich mogił i krzyży, jak wojsko w szeregach. Odczytujemy nazwiska, wiek 23 - 25 lat i więcej, i mniej. Ludzie w kwiecie wieku tu oddali życie.
Jest symboliczny grób Andersa i arcybiskupa Gawliny. Są też groby kilkudziesięciu Żydów. Sładamy wiązanki kwiatów - minuta ciszy. Wejście na cmentarz zdobią dwa białe orły z białego marmuru dłuta włoskiego mistrza. I żegnajcie rodacy!... Wzruszenie wielkie, popłynęła niejedna łza. Droga na cmentarz ozdobiona złotymi tujami. Jedziemy dalej między dymiącym Wezuwiuszem a Zatoką Neapolitańską do wkopalisk Pompei, zasypanej przed dwoma tysiącami lat ośmiometrową grubością lawy i popiołów. Są wykopane szczątki ludzi. Wrażenie przygnębiające. I wreszcie docieramy do Neapolu, zakwaterowanie w Grand Hotelu.

10 marca 1979
Zwiedzamy Neapol, katedrę i Plac Garibaldiego. Statkiem Polo płyniemy na sławente Capri. Bardzo to romantyczne, ale pogoda - dotąd słoneczna - zmieniła się na deszczową. Morze wzburzone, kołysanie wzmożone. Robi się nam niedobrze i karmimy rybki przez burtę. Dopływamy do wyspy. Cudeńka. Roślinność egzotyczna. Ogromne, wysokie, skaliste góry. Na ich zboczach i niższych szczytach bielą się budowle w wymyślnych, dawnych stylach. Ściągają tu turyści z całego świata. Milionerzy mają tu własne piękne wille. Willa w pojęciu Włochów, to najpiękniej urządzony ogród z tarasami, progami, fontannami, tzw. ogród wiszący i w środku pałacyk.
Tu ludzie żyją, bawiąc się, odpoczywają przyjmując gości pod palmami i platanami. Alejki, dróżki, serpentyny wijące się wśród zieleni i kwiatów oraz szemrzących strumyczków. I tu przypominają się słowa dawnej piosenki "O Neapolu, czarowny kraju, kto cię nie widział, nie widział raju..." Obiad w eleganckiej restauracji z widokiem na całą zatokę i powrót do Neapolu. Wieczorny spacer. Tu inny obraz. Handel uliczny, czego tam nie ma: stragany z żywnością, rybami. Biedoty cały majątek. Rozkrzyczane, wychudzone dzieci biegają boso ulicami, nikt się o nie nie troszczy. Sprzedają kwiaty, gazety, których prawie nikt nie kupuje. Taki kontrast...!

11 marca 1979
Przejazd autokarem z Neapolu do Florencji. Zatrzymujemy się w Rzymie przed bazyliką św. Piotra. Spotykają nas trzej księża i siostry zakonne - Polacy. Słuchamy mszy św. w języku polskim. Na placu przed bazyliką wielotysięczne tłumy różnych narodowości witają papieża, który ukazuje się w oknie swej rezydencji. Orkiestra gra hymn powitalny. Papież przemawia w wielu językach, najdłużej w polskim. I wspólny Anioł Pański. Entuzjazm, oklaski, śpiewy.
Po obiedzie znów w autokarze, do Florencji jeszcze cztery godziny jazdy. Apeniny - przeważnie nagie, białe skały pokryte z rzadka płatami ciemnego mchu. Na zboczach uprawnych gruntów niewiele, ale wykorzystany każdy najmniejszy skrawek. W krajobrazie smukłe cyprysy i rozłożyste pinie. Witamy Florencję pięknie usytuowaną między wysokimi górami. Zakwaterowanie w hotelu "Byron".

12 marca 1979
Zwiedzamy bazylikę św. Krzyża. Styl - gotyk włoski. Mnóstwo grobowców: grób Ogińskiego, Skotnickiego, Lenartowicza. Pomnik Dantego. Obok gmach babtysterium w kształcie Panteonu.
Wsponiały ratusz średniowieczny. Rzeźba przedstawiająca Michała Anioła. Przed ratuszem galeria rzeźb ogromnej wielkości - Dawid, Tezeusz trzymający uciętą głowę Gorgony, Herkules i wiele innych. Wracamy do Rzymu. Kolacja pożegnalna.

13 marca 1979
Odjeżdżamy na lotnisko. Żegnaj potężna Roma ze swoim najpotężniejszym pomnikiem kultury świata, do której tłumy turystów ciągną non - stop zima - lato. Nikt nie ominie Watykanu, mimo różnicy ideologii, wyznań, poglądów. I jakiż poradoks. Podczas gdy wyznawcy Chrystusa ze łzami w oczach żatliwie się modlą, że dane im było tu znaleźć się, jakby bilżej Boga, inne grupy, chodząc po całej bazylice, rozmawiają głośno, krzyczą, śmieją się na cały głos. Z autokaru jeszcze jeden rzut oka na te wspaniałości.
Przecinamy Tybr jednym z licznych mostów zdobnych starożytnym stylem - w posągi, postacie z mitologii rzymskiej i greckiej. I jesteśmy na Zatybrzu. Skręcamy na lotnisko i już lecimy ponad chmurami. Leci z nami kardynał Macharski i kilku księży. Rozmawiamy. Wymieniamy zdania na temat wrażeń i przeżyć. Notuję w samolocie, czego nie zdążyłam zrobić wcześniej. A ciekawe. Kilka słów na temat Tivoli pod Rzymem - przeuroczej letniej rezydencji papieży. Na górze pałac. Na zboczach cudne ogrody.
Największą zaś atrakcją przyrodniczą są słynne wodospady, a są ich setki. Spienione wody toczą się z hukiem i szumem po skalistych urwiskach. Około stu fontann tworzy wodne szpalery, między którymi suną spacerowicze. W górę biją błyszczące, ogromne kaskady i spadają z szumem, rozpryskując się w powietrzu. Wiele tarasów. Poszczególne poziomy łączą się ze sobą wymyślnymi schodami. Skomplikowaną architekturę parku dopełniają balustrady, sztuczne groty z rzeźbami. I fontanny, fontanny, wodotryski. Najprawdziwszy cud świata. Okęcie, lądujemy, a u nas zima w pełni. Hałdy śniegu, mróz. To nie słoneczna Italia.

cdn...
przeczytaj - cz. 1 | cz. 2 | cz. 3 | cz. 4 | cz. 5 | cz. 6 | cz. 7 | cz. 8 | cz. 9 | cz. 10 | cz. 11 | cz. 12 | cz. 13 | cz. 14 | cz. 15 | cz. 16 | cz. 17 | cz. 18 | cz. 19 | cz. 20 | cz. 21 | cz. 22
(6kB)
"Kartki z dziennika 1939 - 1989" p. Edwardy Kisło wydał w 1996 roku Nauczycielski Klub Literacki w Białymstoku
przy finansowej pomocy UMiG w Mońkach, PU-PH "MONROL", PP-H "REVMOD" oraz Monieckiej Spółdzielni Mleczarskiej.