KARTKI Z DZIENNIKA...

(7kB)
Pani Edwarda Kisło urodziła się Dolistowie (obecnie gm. Jaświły).
Pracę nauczycielską rozpoczęła po wojnie w Przytulance, a potem do emerytury (1973)
pracowała w Mońkach.
Wielokrotnie nagradzana i odznaczana za działalność zawodową i społeczną.
Od połowy lat 80 jest członkiem Nauczycielskiego Klubu Literackiego
przy Zarządzie Okręgu ZNP w Białymstoku.

"Kartki z Dziennika - część 6"

(6kB)
Codzienne zapisy p. Edwardy zaczynają się 24 sierpnia 1939 r., a kończą w wigilię 1990 roku. 260 stron, miejscami bardzo szczegółowych i osobistych, zapisków spina trzy epoki klamrą wspomnień kobiety zawsze aktywnej - próbującej, wbrew wszelkim przeciwnościom, kształtować życie w sensowne formy.

25 kwietnia 1946
Powrót rodziny z Syberii. Wrócili wszyscy - rodzice i trzy siostry. Zaś Kazik, najmłodszy wcielony do armii "kościuszkowców" szedł szlakiem bojowym ze swą jednostką znad Oki do Berlina.
A więc rodzina w komplecie. Co za szczęście - mimo ciężkich warunków, głodu, chłodu, katorżniczej pracy - wróili żywi i cali, podczas gdy inni wywiezieni z nimi, jak Mikuty, Radziwony, Szczepury zostali tam na zawsze, pochowani w sybirskich tundrach.
Dziękujemy więc Panu Bogu za szczęśliwy powrót do Ojczyzny, do domu. Zabierzemy się ochoczo do odbudowy zaniedbanego przez wojnę gospodarstwa. 1 września 1947
Rozpoczęliśmy rok szkolny w Przytulance. Mąż, po prawie rocznej kuracji w szpitalu i w domu, powoli wraca do zdrowia. Jeszcze nie są zagojone rany, zwłaszcza na jednej nodze. Codziennie trzeba zmieniać opatrunki, cieknie bowiem zropiała krew.
Jakie tu mamy powojenne warunki pracy? Budynek szkolny - barak, który trzeba doprowadzić do stanu użyteczności. Zostało to zrobione pod nadzorem męża w sierpniu. Są dwie klasy, kancelaria i korytarz, reszta baraku nie jest wykończona. Brak podręczników i przyborów szkolnych, ale jest wielka potrzeba. Nas dwoje nauczycieli, a 108 uczniów, wśród nich przerośnięte roczniki wojenne.
Czeka nas ogrom pracy. Nic to, żyjemy, wyszliśmy cało z tej strasznej zawieruchy wojennej i teraz z ogromnym entuzjazmem i zapałem zabieramy się do roboty. Poborów nie mamy, ale kartki żywnościowe - trochę mąki, po dwie konserwy i tłuszcz roślinny - to już coś. 25 października 1947
Październik zbliża się do końca, coraz chłodniej. Zainstalowano więc piecyki żelazne, które grzeją, ale dymią i smrodzą. Okna zaopatrzone, nie wieje. Można wytrzymać, ale co będzie zimą?
Pracujemy, a nasze warunki życiowe są opłakane. We wszystkim mamy ogromne braki. Mieszkamy kątem u gospodarza, gotujemy w ich garnkach, jest to sytuacja, jakich wiele u nauczycieli pracujących na wsi.
Dopiero otrzymane pobory w wysokosci 300 zł. pozwoliły kupić 2 talerze, 2 łyżki, 2 kubeczki i wiadro. Cieszymy się, patrzymy na ten nabytek - to jest nasze! Coś mamy swego. 12 Kwietnia 1948
Jest wiosna. Wokół szkoły jest duży plac, trzeba go zagospodarować. Z jednej strony posadzono już drzewka i krzewy owocowe. Z drugiej zaś mąż zaplanował urządzić boisko szkolne. Trzeba siły i czasu, by wyrównać różne doły, dziury. Pochowani tu byli żołnierze radzieccy z walk frontowych z Niemcami. Zwłoki zostały przewiezione na wspólny cmentarz.
Od wczesnej wiosny mąż z młodzierzą dość intensywnie pracują nad budową boiska. Obok zajęć lekcyjnych roboty nie brak.

16 maja 1948
Idę ze swoją klasą na lekcję biologii do pobliskiego lasu. Polecam zwracać uwagę na piękno przyrody w maju. Idąc przez wioskę przystajemy, by sycić oczy białoróżowym kwieciem drzew owocowych. Dalej łączka, świeża wiosenna zieleń urzeka swym pięknem. Strumyk - brzegi spięte mostkiem. Nad strumykiem złocą się kaczeńce i gwiazdeczki mlecza zdobią zieleń łąki. Gdzieś w błękitach dzwonią nad łąką i polem skowroneczki.
Wreszcie las, raczej lasek. Zapach rozgrzanej żywicy. Seledyn brzózek na tle ciemnej zieleni świerków i sosen. Dzieci poznają piętra lasu, gdyż taki był temat lekcji. Najniższe piętro - trawy, mchy, jesienią grzyby; wyższe krzewy; najwyższe - to drzewa.

10 września 1948
Rozpoczynamy drugi rok szkolny w Przytulance. Podniesiono stopień organizacyjny do 6 oddziałów. Przydzielono etat - kol. Annie Suprynowicz. Urządzono jeszcze jedną salę lekcyjną. Pracujemy na dwie zmiany i mamy klasy łączone.
W ramach walki z analfabetyzmem - spuścizny sanacji i wojny - prowadzimy zajęcia wieczorowe - kursy dla analfabetów. Uczą się więc i dorośli, są wydane specjjalne podręczniki - uczy się 42 osoby.
To praca społeczna, nie mamy zapłaty za godziny przepracowane na kursach wieczorowych. Praca przy lampach naftowych - po skończonych zajęciach lekcyjnych w nosach i krtaniach sadza...

cdn...
przeczytaj - cz. I | cz. II | cz. III | cz. IV | cz. V
(6kB)
"Kartki z dziennika 1939 - 1989" p. Edwardy Kisło wydał w 1996 roku Nauczycielski Klub Literacki w Białymstoku
przy finansowej pomocy UMiG w Mońkach, PU-PH "MONROL", PP-H "REVMOD" oraz Monieckiej Spółdzielni Mleczarskiej.