Edwarda Kisło - "KARTKI Z DZIENNIKA"...

KARTKI Z DZIENNIKA...

(7kB)
Pani Edwarda Kisło urodziła się Dolistowie (obecnie gm. Jaświły).
Pracę nauczycielską rozpoczęła po wojnie w Przytulance, a potem do emerytury (1973)
pracowała w Mońkach.
Wielokrotnie nagradzana i odznaczana za działalność zawodową i społeczną.
Od połowy lat 80 jest członkiem Nauczycielskiego Klubu Literackiego
przy Zarządzie Okręgu ZNP w Białymstoku.

"Kartki z Dziennika - część 46"

(6kB)
Codzienne zapisy p. Edwardy zaczynają się 24 sierpnia 1939 r., a kończą w wigilię 1990 roku. 260 stron, miejscami bardzo szczegółowych i osobistych, zapisków spina trzy epoki klamrą wspomnień kobiety zawsze aktywnej - próbującej, wbrew wszelkim przeciwnościom, kształtować życie w sensowne formy.

26 września 1984 r.

Jesteśmy nareszcie w domu. Dzień jak co dzień, jak we młynie albo w kieracie. W kółko i w kółko. Kręcenie się jak kot za swoim ogonem. Tym bardziej, że zbliżają się imieniny męża. Trzeba poczynić przygotowania, by godnie przyjąć gości z życzeniami imieninowymi. Tak się u nas przyjęło, że to święto trwa kilka dni.

6 października 1984 r.
Dziś mąż wyskoczył na grzyby. Przyniósł dość dużo, a więc obróbka do gotowania i zamarynowania. Roboty huk. A o 18 w Spółdzielni Mieszkaniowej piękne spotkanie z poetami ludowymi Białostocczyzny. Jest Burzyńska, Daniszewska, Grochowska, panie z Siemiatycz i innych miejscowości. Tematyka tych występów to jesień, Święto Ziemniaka, piękno ziemi ojczystej, białostockiej. Przyśpiewki, dowcipy, przysłowia, porzekadła. Dość przyjemny wieczór przy świecach i herbatce.

13 października 1984 r.
Dziś spotkanie w szkole nr 1 z okazji Dnia Nauczyciela, czyli Dzień Edukacji Narodowej. Po uroczystym apelu i występach dzieci, Komitet Rodzicielski zaprosił wszystkich nauczycieli na kawę, ciasta i owoce. Dość dobrze to wypadło. Spieszyłam się jednak do domu, przecież dziś moje imieniny.
Będą goście wieczorem, trzeba pójść do kościoła, gdyż dziś wielka uroczystość- Jubileusz św. Kazimierza i poświęcenie pięknej kaplicy św. Kazimierza oraz ośrodka duszpasterskiego w Mońkach, na którą przybył nawet sam prymas, kardynał Glemp z towarzyszącymi najwyższymi dostojnikami episkopatu. Uporałam się jednak ze wszystkim do wieczora, a wieczorem przyjmuję gości.

25 października 1984 r.
Użądliła mnie dziś pszczoła! O tej porze roku to się nie zdarza. Zrywaliśmy jabłka z drzew koło uli. Pogoda prześliczna, słońce bledziutko świeci, cisza, ciepło, a to koniec października. No i pszczółki najpierw nieśmiało, a potem szumnie, gromadnie zrobiły sobie oblot, brzęcząc wesoło jak latem. Byłam blisko ula, zabrzęczało mi koło ucha groźnie, a potem cyk! w szyję. Wcale się na nią nie gniewałam, tylko mi żal, że padła martwa.

1 listopada 1984 r.
Święto Zmarłych. Wróciliśmy z cmentarza w Dolistowie, gdzie spoczywają nasi rodzice, krewni i znajomi. Wieczorem telewizja. Co dzieje się na świecie? Jeszcze jesteśmy pod wrażeniem zbrodni dokonanej na ks. Popiełuszce, którego zwłoki wyłowiono z Wisły i jeszcze komunikat - zamach na życie Indiry Ghandi w Indiach. Zmarła w godzinę po ośmiu kulach wymierzonych w nią przez osobnika z jej osobistej ochrony.
Jakiś spisek, gdyż mordercy sami oddali się w ręce policji. Świat do góry nogami. W Stanach mordują prezydentów, w Watykanie zamach na najwyższą głowę Kościoła- papieża. Teraz w Indiach, czyli bez rewolucji giną osobistości stojące na najwyższych szczeblach w hierarchii społeczeństw.

14 listopada 1984 r.
Dziś o godzinie 15 mieliśmy w czytelni Liceum Ogólnokształcącego przyjemne spotkanie nauczycieli - emerytów z okazji Dnia Seniora. Młodzież recytowała wiersze i obdarowała nas upominkami.

2 stycznia 1985 r.
Wyruszyłam dziś do swoich podopiecznych, gdyż sami się nie zgłaszają, a powinni, jest to ich obowiązek nałożony przez sąd. Ponieważ to element z marginesu społecznego, to co im tam obowiązki... Jednak sprawozdanie co kwartał napisać trzeba. Co można napisać, jeśli ich się nie widzi, stąd też konieczne szukanie ich w mieszkaniach. Naprawdę rozpacz... co jeden to lepszy, alkoholicy, nieroby, przestępcy. W rodzinach kłótnie, wyzwiska. Jak mówi rosyjskie przysłowie: Kak nie wypijosz - tak nie rozbieriosz. Kto gorszy, mąż czy żona? Często jedno warte drugiego.
Jakże można tak żyć, dzieci się włączają do kłótni, te młodsze, starsze gdzieś się szwendają poza domem. Ich przyszłość też jest pod znakiem zapytania. Nie chcę być Kasandrą, różowo to jednak nie wygląda. Sądów, więzienia też się nie boją. Mówią, że tam też są ludzie, mają dach nad głową, wikt i opierunek i czego im do szczęścia brak? No i nie ma siły na takie argumenty. A dzieci? Co tam dzieci, państwo wychowa! Doprawdy mamy oboje dość już tego kuratorstwa społecznego, gdyż nie widać wyników pracy. Każda praca jest przyjemna, jeśli są jej efekty. A tu?

cdn...
przeczytaj - cz. 1 | cz. 2 | cz. 3 | cz. 4 | cz. 5 | cz. 6 | cz. 7 | cz. 8 | cz. 9 | cz. 10 | cz. 11 | cz. 12 | cz. 13 | cz. 14 | cz. 15 | cz. 16 | cz. 17 | cz. 18 | cz. 19 | cz. 20 | cz. 21 | cz. 22 | cz. 23 | cz. 24 | cz. 25 | cz. 26 | cz. 27 | cz. 28 | cz. 29 | cz. 30 | cz. 31| cz. 32 | cz. 33 | cz. 34 | cz. 35 | cz. 36 | cz. 37 | cz. 38 | cz. 39 | cz. 40 | cz. 41 | cz. 42 | cz. 43 | cz. 44 | cz. 45
(6kB)
"Kartki z dziennika 1939 - 1989" p. Edwardy Kisło wydał w 1996 roku Nauczycielski Klub Literacki w Białymstoku
przy finansowej pomocy UMiG w Mońkach, PU-PH "MONROL", PP-H "REVMOD" oraz Monieckiej Spółdzielni Mleczarskiej.