KARTKI Z DZIENNIKA...

(7kB)
Pani Edwarda Kisło urodziła się Dolistowie (obecnie gm. Jaświły).
Pracę nauczycielską rozpoczęła po wojnie w Przytulance, a potem do emerytury (1973)
pracowała w Mońkach.
Wielokrotnie nagradzana i odznaczana za działalność zawodową i społeczną.
Od połowy lat 80 jest członkiem Nauczycielskiego Klubu Literackiego
przy Zarządzie Okręgu ZNP w Białymstoku.

"Kartki z Dziennika - część 10"

(6kB)
Codzienne zapisy p. Edwardy zaczynają się 24 sierpnia 1939 r., a kończą w wigilię 1990 roku. 260 stron, miejscami bardzo szczegółowych i osobistych, zapisków spina trzy epoki klamrą wspomnień kobiety zawsze aktywnej - próbującej, wbrew wszelkim przeciwnościom, kształtować życie w sensowne formy.

2 listopada 1958
Święto Zmarłych - Zduszki. Na tę okoliczność przygotowaliśmy ze starszą młodzieżą fragment "Dziadów" Mickiewicza. Widowisko - na licznie zebranych widzach - wywarło duże wrażenie. Nie wszyscy je obejrzeli z powodu małego pomieszczenia. Powtórzymy to jeszcze raz w następną niedzielę. Impreza bezpłatna, nie stosujemy żadnych biletów wstępu.

16 marca 1959
Tragedia. Zmarł nagle na serce dwudziestoparoletni nasz kolega, Kazik Wyszkowski. Nie uskarżał się nigdy na jakieś niedomagania. Jesteśmy wstrząśnięci. Zdrowy młody mężczyzna. Tak w życiu bywa, nikt nie jest pewny jutra. Snuł ambitne plany na przyszłość. Przede wszystkim - mówił - muszę mieć mgr. przed nazwiskiem, potem dr. i to koniecznie. Zaczynał zaoczne studia.

15 sierpnia 1959
Matki Boskiej Zielnej. Idąc do kościoła, spotykamy kobiety z "równiakami", kłosami zbóż, przystrojonymi kwiatami. Widok ten zawsze mnie wzrusza i rozrzewnia. Przypominają się lata dziecięce, kiedy to mama na Zielną przygotowywała taką równiankę do poświęcenia w kościele.
Ten sam zapach zbóż, floksów, złocieni, astrów, dalii. Szelest wąsów jęczmienia i żyta... A wszystko wiąże się ze schyłkiem lata, z jego ciszą, ciepłem, spokojem owianym leciutkim smutkiem z przemijaniem.
Dzisiejsza pogoda typowo sierpniowa nastraja melancholijnie. Jest ciepło, słonecznie, wyjątkowo pięknie.

21 listopada 1959
Po długim namyśle postanawiamy zbudować dom w Mońkach, mieć własny kąt. Życie idzie naprzód, lat przybywa. Nie będziemy chyba zawsze, do końca życia mieszkać w baraku czy jakimś służbowym mieszkaniu. Zobaczymy, chyba kosztem wielu wyrzeczeń zdecydujemy się na ten olbrzymi wysiłek.
Z tym wiąże się wiele problemów. Kupić plac pod budowę z miejscem na dom i ogród. Na to jest potrzebna działka o powierzchni co najmniej 10 arów. Kupna jej należy dokonać z opisem rejentalnym. Następnie gromadzenie materiałów budowlanych, aby uzyskać od władz miejscowych pozwolenie na budowę, z jednoczesnym wystąpieniem do banku o długoterminową pożyczkę.

16 czerwiec 1960
Zbliża się koniec roku szkolnego. Materiał programowy pezerobiony. Teraz tylko powtórka i uzupełnienie. Umówiliśmy się z nauczycielami z Potoczyzny, by nasze drużyny harcerskie spotkały się przy ognisku w pobliskim lesie. Harcerze, dowiedziawszy się o tym, aż skakali z radości. O wyznaczonej godzinie: - Czuwaj!... Czuwaj!
Zawrzało jak w mrowisku. Przy płonącym ognisku zabrzmiała szumna pieśń harcerska: "Płonie ognisko i szumią knieje". I dalej, i dalej szkolne i harcerskie piosenki, a po lesie echo niesie w dal. Pachnie grochówka gotująca się w dużym kotle. Harcerze zabrali ze sobą miseczki i łyżki.
Słowem - bal nie z tej ziemi przy dźwiękach gitary. Ale już trzeba kończyć, noc krótka. Już na wschodzie - ranne zorze. Rozśpiewani wracamy do domów. Ogólne zadowolenie.

12 lipca 1960
Rozpoczynamy budowę domu w Mońkach. Mąż upożądkował całą dokumentację i plac - uzyskał zezwolenie na budowę. Otrzymał też długoterminową pożyczkę 150.000 o niskim oprocentowaniu. Trzeba będzie ją spłacać w ratach miesięcznych przez 25 lat.
Nasze miesięczne pobory wynoszą 1150 zł , razem 2300 zł. Śmiałe przedsięwzięcie, wprost ryzykowne, jak na takie warunki i możliwości. Jednak zdecydowaliśmy się na budowę i zaczynamy.
Fundament już wykopany. Gromadzimy materiał na budowę. Zaplanowany dom dwurodzinny piętrowy, podpiwniczony. Mąż jest zapracowany i będzie tak przez całe wakacje.

2 sierpnia 1960
Wycieczka autokarem ZNP doWielkopolski i na Kujawy. Uczestniczę w niej sama, mąż nie ma na to czasu. Nasza grupa wycieczkowa to nauczyciele i personel techniczny szkół i przedszkoli - sprzątaczki, kucharki, palacze i woźni. Wszyscy na równych prawach, jednakowo traktowani.
Wczoraj zwiedzaliśmy Włocławek, wspaniałą gotycką katedrę. Tu prymas Wyszyński w 1952 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Obok bogaty pałac - rezydencja biskupów.
Dziś Kruszwica. Przejazd statkiem po Gople. Mysia Wierza. Obiad u "Piasta Kołodzieja" w stylowym zajeździe. I jazda do Poznania. Nieznośny upał, skwar na dworze, a cóż dopiero w autokarze, ale top nic, wytrzymamy. Obserwuję - przejeżdżając - dojrzałe zboża, pochylone ciężkie kłosy żyta i pszenicy. Już żniwa w pełni.
Poznań - mnóstwo zabytków - monumentalna kolegiata, dzieło artystów włoskich. Tu w podziemiach spoczywają prochy Mieszka I i B. Chrobrego.
Gniezno. Przewodnik - starszy pan - aż nazbyt wyczerpująco omawiał każdą kapicę w katedrze gnieźnieńskiej oraz poszczególne elementy architektoniczne, zwłaszca sławne "drzwi gnieźnieńskie". Rozmawiam z nim, podkreślając jego gruntowną wiedzę, fenomenalną pamięć i uczciwą pracowitość.
Powiedział - Jestem harcerzem i honorowym prezesem harcerstwa, tak mnie wychowano.
Ach! Wielkopolska - kolebka naszej Ojczyzny. I jeszcze Biskupin - Cóż, wykopaliska, szczątki palisad tych z prawieków...
Już jesteśmy zmęczeni, tyle wrażeń i ten nieznośny upał, ledwie zipiemy. Wieczór - nocleg we Włocławku. Z radia płynie subtelna przemiła i uspokajająca melodia Mozarta, którego uwielbiam. Odpoczywamy po trudach dnia. Jutro wracamy do domu.

cdn...
przeczytaj - cz. 1 | cz. 2 | cz. 3 | cz. 4 | cz. 5 | cz. 6 | cz. 7 | cz. 8 | cz. 9
(6kB)
"Kartki z dziennika 1939 - 1989" p. Edwardy Kisło wydał w 1996 roku Nauczycielski Klub Literacki w Białymstoku
przy finansowej pomocy UMiG w Mońkach, PU-PH "MONROL", PP-H "REVMOD" oraz Monieckiej Spółdzielni Mleczarskiej.