Edwarda Kisło - "KARTKI Z DZIENNIKA"...

KARTKI Z DZIENNIKA...

(7kB)
Pani Edwarda Kisło urodziła się Dolistowie (obecnie gm. Jaświły).
Pracę nauczycielską rozpoczęła po wojnie w Przytulance, a potem do emerytury (1973)
pracowała w Mońkach.
Wielokrotnie nagradzana i odznaczana za działalność zawodową i społeczną.
Od połowy lat 80 jest członkiem Nauczycielskiego Klubu Literackiego
przy Zarządzie Okręgu ZNP w Białymstoku.

"Kartki z Dziennika - część 53"

(6kB)
Codzienne zapisy p. Edwardy zaczynają się 24 sierpnia 1939 r., a kończą w wigilię 1990 roku. 260 stron, miejscami bardzo szczegółowych i osobistych, zapisków spina trzy epoki klamrą wspomnień kobiety zawsze aktywnej - próbującej, wbrew wszelkim przeciwnościom, kształtować życie w sensowne formy.

14 października 1986 r.

Dokończenie obrad, podsumowanie, bogate sprawozdanie z działalności sekcji emerytów nauczycieli. Jest nas dużo. Białystok liczy ponad 1000 osób. Ich sekcja jest bardzo prężna. Spotykają się w każdą środę tygodnia i przy wszelkich okolicznościowych i dorocznych uroczystościach.
O siedemnastej prezentowała swą poezję poetka z Jaszowca, Wanda Walawska. Oczarowała słuchaczy. Przepiękne słowa o miłości ojczyzny, przyrody, człowieka do człowieka. Co za dykcja, krasomówstwo, akcenty uczuciowe. Słusznie jest powiedziane: słuchanie pięknych słów, równa się słuchaniu muzyki.

15 października 1986 r.
Pożegnalny wieczór. Więc tradycyjne ognisko w lesie, kiełbaska przypiekana na patykach i tańce wokół ogniska, przyśpiewki, hulanki, swawole. Szaleliśmy, nie czując zmęczenia. Przygrywał na harmonii kolega z Białowieży. Tak tu pięknie, że nie chce się odjeżdżać.

21 października 1986 r.
Idzie jesień, wieczory długie. Organizowane więc są wszelkiego rodzaju rozrywki. Wczoraj w domu kultury gościliśmy radiestetę z Warszawy. Powiedział, że zdrowie w wysokim stopniu zależy od odżywiania. Więc cukier skreślić z jadłospisu, ograniczyć sól i białe pieczywo i nie dojadać, tzn. wstawać od stołu, kiedy by się jeszcze zjadło co nieco. No, papierosy i nadmiar alkoholu precz! To recepta dla ludzi starszych.

27 października 1986 r.
Spotkanie z Marią Łopatkową, znaną z radia i telewizji. Dużo młodzieży zapełniło salę, gdyż pisarka całą uwagę poświęca problemom młodzieży. Ma bardzo przyjemny, bezpośredni sposób bycia, przyjaźnie, wprost po koleżeńsku zwraca się do młodych. Z twarzy zawsze uśmiechniętej tchnie szczera życzliwość i wyrozumiałość. Młodość zawsze jest i była niespokojna, często buntownicza. Musi się wyszumieć i trzeba podać jej życzliwą dłoń, okazać dużo dobroci i wyrozumiałości. To ją bowiem podtrzymuje na duchu.

28 października 1986 r.
Och! Coś takiego. Poproszono telefonicznie mnie i panią Janinę jako osoby "piszące" do Białegostoku do Domu Nauczyciela na spotkanie organizacyjne Klubu Nauczycieli Nowatorów i Twórców przy Zarządzie Okręgu ZNP w Białymstoku. Tam zebrani byli nauczyciele czynni, młodzi. My tylko dwie emerytki. Nie wiem, czy "z wieku czy urzędu", jak mówi Mickiewicz ten zaszczyt przypadł nam w udziale, że przynaglono nas do prezentowania naszej twórczości. Zmuszona byłam zabrać głos pierwsza, gdyż pani Janina miała ogromną tremę.
Co ja mogłam zaprezentować, ja nic nie tworzę poza systematycznym, codziennym notowaniem w mym dzienniczku zdarzeń dnia codziennego. Piszę to, na co patrzę i co przeżywam. Przeczytałam parę takich notatek. Może dla przyzwoitości, może przez szacunek dla gościa, zaakceptowano, mówiąc, że to jest dobre i zachęta, bym pisała dalej. Pani Jasia zaś mogła swojej pięknej poezji ukazać "światło dzienne". Szkoda, by to leżało w szufladce. Też bardzo słuchaczom podobało się.

30 października 1986 r.
Pogoda dopisuje, więc praca wokół domu. Wczoraj i dzisiaj mąż sprząta, kopie, sadzi kwiaty. Wysadził krokusy, żonkile, tulipany. Wprawdzie to trochę za późno, sadzi się we wrześniu. Nie zmieściliśmy się w czasie. Cały październik poza domem. To wyjazdy, to spotkania przeróżne, to praca społeczna i tak w kółko dzień do dnia podobny. Mąż zmęczony okropnie, ale zrobił, co zaplanowane. Wkoło czyściutko, rabatki świeżutkie aż miło popatrzeć. Jak się ma swoją przydomową działkę, to wciąż jest robota od śniegu do śniegu. Ci, co mieszkają w blokach, mają święty spokój. Owszem, działka pracownicza potrzebna, co nieco robią, wypoczywając jednocześnie. Tyle jednak dreptaniny nie mają, co wkoło domu.

11 listopada 1986 r.
Rocznica odzyskania niepodległości Polski. Na ten temat mieliśmy dziś prelekcję. Mnie osobiście postawa i komentarze prelegenta nie przypadły do gustu. Ciągłe przypominanie i biadolenie o przeszłości. Czy to wystarczy? Wszyscy powinniśmy jednym frontem dążyć ku lepszym dniom. Nie podkreślać tylko to, co nas dzieli, ale co nas łączy. Łatwo krytykować, trudniej wyrozumieć. Nie wystarczy widzieć tylko w czarnych kolorach.
Trzeba "przetrzeć okulary", dostrzec dobre strony i osiągnięcia czasów dzisiejszych, a naprawdę zacząć od siebie. Tak, od siebie. To niby nie trudne, ale i niezbyt łatwe, bośmy się paskudnie zmaterializowali. Przypomniał mi się "postaw sukna" Sienkiewicza. Każdy rwie do siebie, by sobie urwać jak najwięcej.

20 listopada 1986 r.
Wieczór. Dużo wrażeń. Związek nam sprezentował dzień seniora. Po stereotypowej części oficjalnej i występach młodzieży, część robocza. Powołaliśmy do życia sekcję emerytów nauczycieli przy naszym związku. Wybraliśmy zarząd. I co? Ano jak zwykle, prezesem został wybrany pan Kisło. W skład zarządu weszli: pani Raś, pani Sokołow, pani Halicka i pan Konopko. Przeważają kobiety, bo jakże inaczej w tym sfeminizowanym zawodzie być mogło. To nasze spotkanie zaszczyciła swą obecnością prezes okręgowej sekcji, pani Wasiak.

29 listopada 1986 r.
Mieliśmy dziś, mówiąc językiem młodzieżowym "jubel". Dopiero wróciliśmy z Przytulanki, gdzie byliśmy zaproszeni uroczyście na dziesięciolecie zespołu folklorystycznego "Przytulanki". Zjechało się mnóstwo dostojnych gości z wojewodą i kuratorem oświaty z Białegostoku. Przedstawiciele WDK - u oraz nasze władze administracyjne miasta i gminy, słowem sama elita.
Sypały się komplementy i toasty na prawo i lewo. Nam pięknie zaśpiewano tradycyjne "sto lat" jako nauczycielom - wychowawcom trzech pokoleń tamtejszego społeczeństwa. Tak, nasi uczniowie są już babciami i dziadziusiami. Aż się wierzyć nie chce. Byliśmy dziś w centrum uwagi całego zebranego grona. Myśmy tam rzucili pierwsze ziarnka kultury, które tak pięknie owocują. To satysfakcja.

2 grudnia 1986 r.
Ciekawe wydarzenie. Mieczysław Fogg w Białymstoku. Jakże więc ominąć takie spotkanie z sędziwym, 86 - letnim ulubieńcem estrady. Imprezę pt. "Dla ciebie Warszawo" rozpoczęła Kapela Czerniakowska. Piosenki o Warszawie. Zespół bez trudu i tremy realizuje program. Wystąpił też grecki zespół. Na zakończenie "Zorba". No i wreszcie konferansjer zaanonsował - Mieczysław Fogg... Burza nie milknących oklasków. Pojawia się Miecio lekkim, wcale młodzieńczym, żwawym krokiem. Rozlega się "Co nam zostało z tych lat", "Siwy włos" i inne. Ogłuszające brawa, nie milknące oklaski. Przeżycia niepowtarzalne całej widowni.

cdn...
przeczytaj - cz. 1 | cz. 2 | cz. 3 | cz. 4 | cz. 5 | cz. 6 | cz. 7 | cz. 8 | cz. 9 | cz. 10 | cz. 11 | cz. 12 | cz. 13 | cz. 14 | cz. 15 | cz. 16 | cz. 17 | cz. 18 | cz. 19 | cz. 20 | cz. 21 | cz. 22 | cz. 23 | cz. 24 | cz. 25 | cz. 26 | cz. 27 | cz. 28 | cz. 29 | cz. 30 | cz. 31| cz. 32 | cz. 33 | cz. 34 | cz. 35 | cz. 36 | cz. 37 | cz. 38 | cz. 39 | cz. 40 | cz. 41 | cz. 42 | cz. 43 | cz. 44 | cz. 45 | cz. 46 | cz. 47 | cz. 48 | cz. 49 | cz. 50 | cz. 51 | cz. 52
(6kB)
"Kartki z dziennika 1939 - 1989" p. Edwardy Kisło wydał w 1996 roku Nauczycielski Klub Literacki w Białymstoku
przy finansowej pomocy UMiG w Mońkach, PU-PH "MONROL", PP-H "REVMOD" oraz Monieckiej Spółdzielni Mleczarskiej.