Edwarda Kisło - "KARTKI Z DZIENNIKA"...

KARTKI Z DZIENNIKA...

(7kB)
Pani Edwarda Kisło urodziła się Dolistowie (obecnie gm. Jaświły).
Pracę nauczycielską rozpoczęła po wojnie w Przytulance, a potem do emerytury (1973)
pracowała w Mońkach.
Wielokrotnie nagradzana i odznaczana za działalność zawodową i społeczną.
Od połowy lat 80 jest członkiem Nauczycielskiego Klubu Literackiego
przy Zarządzie Okręgu ZNP w Białymstoku.

"Kartki z Dziennika - część 45"

(6kB)
Codzienne zapisy p. Edwardy zaczynają się 24 sierpnia 1939 r., a kończą w wigilię 1990 roku. 260 stron, miejscami bardzo szczegółowych i osobistych, zapisków spina trzy epoki klamrą wspomnień kobiety zawsze aktywnej - próbującej, wbrew wszelkim przeciwnościom, kształtować życie w sensowne formy.

1 sierpnia 1984 r.

Rocznica Powstania Warszawskiego przeciw niemieckim okupantom. Radio, prasa i telewizja nadają programy związane z tą smutną rocznicą, z tym wydarzeniem historycznym - zryw umęczonego ludu. Mąż jak zwykle proszony jest na spotkanie z młodzieżą w szkole. Zaczyna mi się to nie podobać. Tyle jest ludzi starszych, niechby też wypowiedzieli się trochę, nie zawsze on, jakby był na etacie. Owszem dużo przeżył, dużo ma do powiedzenia, ale nie tylko on. Jeszcze wielu jest naszego wieku z ciekawymi przeżyciami w czasie wojny i po wojnie.

4 sierpnia 1984 r.
Wycieczka autokarowa na Pomorze. To pojezierze jest naprawdę urocze. Są Niemcy. Dużo ich. Piękne autokary, samochody. W Olsztynie obiad w restauracji "Frykas". Jedziemy dalej - Gdańsk, Jelitkowo. W Gdańsku Jarmark Dominikański. Tradycyjny, gdyż odbywa się od 600 lat. Ciekawe Muzeum Morskie, pomnik Trzech Krzyży, brama Stoczni Gdańskiej. Nocleg w hotelu "Monopol" o niskim standardzie, brudny i to w samym centrum Gdańska, korzystają z niego i goście zagraniczni, wstyd, co o nas powiedzą.
I Westerplatte. Oddaliśmy hołd pierwszym ofiarom wojny, następnie płyniemy statkiem "Halka" na Hel. Tłok niesamowity, jak na wielkim odpuście. Wiadomo - sezon urlopowy. Zwiedzamy Kołobrzeg, Koszalin oraz Szczecin. Wszędzie dużo ciekawych obiektów, mimo że znamy to wszystko z wielu wycieczek i wczasów, jednak z przyjemnością oglądamy i słuchamy przewodnika. Urzekł nas przepiękny park Kasprowicza, w nim Teatr Letni podobny jak w Łazienkach. Wreszcie Toruń, gród Kopernika i wracamy.

1 września 1984 r.
Czterdziesta piąta rocznica napaści Niemiec hitlerowskich na Polskę. O tej rocznicy trudno zapomnieć. Jesteśmy w Warszawie w Filharmonii Narodowej. Uroczyste spotkanie pod hasłem "Nigdy więcej wojny". Pogoda piękna, jesienna. Taka, pamiętam, była przed 45 laty. Ten sam senny spokój wrześniowego poranka przerwał złowieszczy głos z głośnika radiowego: Halo! halo! dziś o godzinie 4. 45 Adolf Hitler rozpoczął wojnę. Samoloty niemieckie bombardują nasze miasta, dworce i tory kolejowe. Paniczny strach. Ten komunikat powtarzany był wiele razy.
W Filharmonii sala pełna po brzegi. Dużo gości zagranicznych, przedstawicieli najwyższych władz. Okolicznościowe przemówienia. Najpierw wygłosił je Z. Komender, następnie delegaci Czechosłowacji, Węgier, NRD i ZSRR. Po części oficjalnej, koncert muzyki polskiej. W programie utwory Chopina, Szymanowskiego, Pendereckiego, Maklakiewicza. Zakończono wymownym okrzykiem: Pokój! pokój!... Zabrzmiał głos z wielu setek ust "Jeszcze Polska nie zginęła". Wzruszająca uroczystość.

12 września 1984 r.
Znów, po raz trzeci, Rumunia. Błotka lecznicze, spacery, czytanie, gdyż w domu na to nie ma dużo czasu. Czytamy artykuły z polskiej prasy. Bardzo mądre wypowiedzi prof. Suchodolskiego na temat dzisiejszej sytuacji w naszej kochanej ojczyźnie. Co jest źle, to nie tylko myśmy zawinili, są obciążenia wiekowe, wady narodowe, wrodzone. Powiedział kiedyś Staszic: "Szlachta umie robić tylko gębą". Kiedyś- a co dziś? Bez pracy nic samo z nieba nie spadnie. Za złe gospodarowanie i marnotrawstwo winnego nie ma.

16 września 1984 r.
Umazawszy się błotem, przechadzam się i patrzę na moje sąsiadki, grubaśne panie, Niemki, Francuzki. Jak co dzień, jedzą, jedzą same słodycze, czymś tam popijając. Każdy ma swojego bożka, któremu hołduje. Ich bożyszczem są fury jadła. Zaprzyjaźniłam się z pewną panią z Zakopanego, 78 - letnią nauczycielką. Jest w najlepszej formie, wysportowana, tu też, po umazaniu się błotem i po dłuższej kąpieli w morzu, ćwiczy sobie sprytnie jak nastolatka. Zgrabna, zwinna, pogodna, miła. Nie mogłyśmy się nagadać - bratnie dusze i wiekiem, i zawodem, czyli że, jak powiedział ktoś mądry - "Można dodawać życia do lat, a nie odwrotnie".

18 września 1984 r.
Wycieczka po czarnomorskim wybrzeżu do Konstancy i Mamai. Gwóźdź zwiedzania- to spektakle i wyczyny delfinów. Mamaja to najpiękniejszy kurort na całym wybrzeżu. Tylko dla zagranicy. Miasteczko liczące 300.000 ludności w każdym turnusie mieści 40.000 turystów, zwłaszcza Niemców, Francuzów i Szwedów. Mają tu swoje najwymyślniejsze, najkapryśniejsze urządzenia i wygody w hotelach. Przypomniało mi się dawne żydowskie porzekadło: "Za pieniądze wszędzie i zawsze szabas, tj. święto", albo nasze, polskie: "Za pieniądze ksiądz się modli, za pieniądze lud się podli". Ci ludzie się nie spieszą. Używają wczasów spokojnie, biorą z życia wszystko, co przyjemne, wygodne i piękne.

23 września 1984 r.
Dziś wieczorem pożegnalna kolacja w "Neonie". Było świetnie. Bawiliśmy się doskonale. Wypiliśmy trochę za dużo koniaku, więc braterskie, serdeczne uściski, piosenki. Wracamy już po północy, a tu trzeba się pakować, gdyż odjeżdżamy jutro. Pożegnamy tę skąpaną w gorącym słońcu Eforie - Nordt. Tak, skończyło się próżnowanie i wypoczynek. Co ma początek, musi mieć i koniec. Lecimy samolotem bardzo wygodnie i już Okęcie. Warszawa wita nas zimnym wichrem. Taki kontrast - przed dwiema godzinami w Rumunii skwar, upał a tu płaszcze, chustki, pończochy.

cdn...
przeczytaj - cz. 1 | cz. 2 | cz. 3 | cz. 4 | cz. 5 | cz. 6 | cz. 7 | cz. 8 | cz. 9 | cz. 10 | cz. 11 | cz. 12 | cz. 13 | cz. 14 | cz. 15 | cz. 16 | cz. 17 | cz. 18 | cz. 19 | cz. 20 | cz. 21 | cz. 22 | cz. 23 | cz. 24 | cz. 25 | cz. 26 | cz. 27 | cz. 28 | cz. 29 | cz. 30 | cz. 31| cz. 32 | cz. 33 | cz. 34 | cz. 35 | cz. 36 | cz. 37 | cz. 38 | cz. 39 | cz. 40 | cz. 41 | cz. 42 | cz. 43 | cz. 44
(6kB)
"Kartki z dziennika 1939 - 1989" p. Edwardy Kisło wydał w 1996 roku Nauczycielski Klub Literacki w Białymstoku
przy finansowej pomocy UMiG w Mońkach, PU-PH "MONROL", PP-H "REVMOD" oraz Monieckiej Spółdzielni Mleczarskiej.