Edwarda Kisło - "KARTKI Z DZIENNIKA"...

KARTKI Z DZIENNIKA...

(7kB)
Pani Edwarda Kisło urodziła się Dolistowie (obecnie gm. Jaświły).
Pracę nauczycielską rozpoczęła po wojnie w Przytulance, a potem do emerytury (1973)
pracowała w Mońkach.
Wielokrotnie nagradzana i odznaczana za działalność zawodową i społeczną.
Od połowy lat 80 jest członkiem Nauczycielskiego Klubu Literackiego
przy Zarządzie Okręgu ZNP w Białymstoku.

"Kartki z Dziennika - część 48"

(6kB)
Codzienne zapisy p. Edwardy zaczynają się 24 sierpnia 1939 r., a kończą w wigilię 1990 roku. 260 stron, miejscami bardzo szczegółowych i osobistych, zapisków spina trzy epoki klamrą wspomnień kobiety zawsze aktywnej - próbującej, wbrew wszelkim przeciwnościom, kształtować życie w sensowne formy.

1 kwietnia 1985 r.

Dziś odjeżdżamy z Buska. Jeszcze spacer, pożegnanie parku skąpanego w słońcu i żegnaj Kielecczyzno! Podróż mieliśmy niezłą, miejsca siedzące, a nawet leżące. Nareszcie jesteśmy w domu.

3 kwietnia 1985 r.
Domowa krzątanina. Zaczynamy już przedświąteczne sprzątanie, pranie. W kuchni trzeba też pokręcić się, bo pojutrze święta wielkanocne.

10 kwietnia 1985 r.
Święta, święta i już po! Jeszcze dziś świąteczni goście, a pod wieczór mąż z Tadkiem przygotowują inspekt. A tu trzeba napracować się, zanim zrobi się coś i zasadzi. My z Ninką krzątamy się w domu i nadal przyjmujemy gości.

25 kwietnia 1985 r.
Spotkanie w PAX - ie z redaktorem Omilianowiczem. Omawiał swoją pracę twórczą. Wydał już 24 książki. Akcję każdej umiejscawiał na naszej Białostocczyźnie w czasach wojny. Dużo podróżuje. Dłuższy czas przebywał w Ameryce Południowej i o tym kontynencie też dużo napisał. Gościliśmy autora u nas w domu, gdyż przyjaźnimy się z nim od dawna. Nie mogliśmy się ze sobą nagadać do późnych godzin nocnych.

2 maja 1985 r.
Przyjechał proboszcz Malicki z Dolistowa. Przywiózł sporo zebranych darów dla Indii, które mąż będzie pakował i wysyłał. Trochę się z nim kłócę za te Indie. Mówię, że taka pomoc to kropla w morzu. Tam trzeba radykalnych zmian odgórnych. Mówię, ale to do niego nie dociera. Zbiera, co może, ubrania, zabawki, środki piorące, leki, robi paczki i wciąż wysyła od wielu lat. Przedtem księża prefekci pomagali. Ci wyjechali, a ich następcy nie chcą się angażować i tak sam się męczy. Ja mu nie pomagam. Koszty przesyłki, to też coś.

31 maja 1985 r.
Odwiedzamy nasze rodzinne Dolistowo. Idziemy na łąki, rozległe nadbiebrzańskie, bagniste łąki. Bezkres pustkowia. Idziemy boso przez te błota aż do Biebrzy. Łąki, łąki i lasy w oddali. Nigdzie żywej duszy, tylko słowiki kląskają w zaroślach, żabki kumkają, gdzieś w dali kukułeczka kuka. Prawdziwy rezerwat przyrody. Jest też na słupie tablica z napisem "Biebrzański Park Krajobrazowy". Popływaliśmy sobie łódką, śpiewając flisacką pieśń: "Czy to w dzień, czy o zachodzie płyniemy z prądem w dal, płynie nasza łódź po wodzie, niesiona szumem fal".

12 czerwca 1985 r.
Mamy dziś w domu kultury redaktora Smaszcza. Prelekcja "Bohater tragicznej wolności - Józef Piłsudski". Dużo strof poświęcono temu człowiekowi, o którym były i są kontrowersyjne zdania. I za i przeciw. W każdym razie był to mąż stanu wielkiego formatu. W latach dwudziestych śpiewaliśmy pieśń na jego cześć: "Jedzie, jedzie na kasztance...", "Ani kontusz na nim aksamitny" i inne. A po śmierci natychmiast popłynęły żałobne słowa i melodie: "To nieprawda, że ciebie już nie ma". W tym roku, w pięćdziesięciolecie jego śmierci wspominamy i oddajemy cześć mu należną.

23 czerwca 1985 r.
Na kilka dni jedziemy do Gdańska i Oliwy. Zatrzymujemy się u naszej dawnej uczennicy. Morze ciągnie nas ku sobie i co roku cieszymy się nim choć krótko. Znamy tam wszystko, co ciekawe, więc większość czasu spędzamy na plaży w Jelitkowie i Sopocie. W katedrze oliwskiej słuchamy codziennie koncertów.

28 czerwca 1985 r.
I wracamy do domu. Obserwuję z okien wagonu to piękno czerwcowej przyrody. Świat jest piękny i życie jest piękne, jeśli ludzie nie obrzydzają go sobie nawzajem. Uchyliłam okno, co za powietrze. No, Ruciane - chyba najpiękniejsza miejscowość na Mazurach. Jedziemy prawie dwie godziny przez te zalesione, wspaniałe tereny. A oto i Pisz. Puszcza Piska. Teraz lasy ełckie, niższe, z podszyciem, wabią zapachem żywicy.

cdn...
przeczytaj - cz. 1 | cz. 2 | cz. 3 | cz. 4 | cz. 5 | cz. 6 | cz. 7 | cz. 8 | cz. 9 | cz. 10 | cz. 11 | cz. 12 | cz. 13 | cz. 14 | cz. 15 | cz. 16 | cz. 17 | cz. 18 | cz. 19 | cz. 20 | cz. 21 | cz. 22 | cz. 23 | cz. 24 | cz. 25 | cz. 26 | cz. 27 | cz. 28 | cz. 29 | cz. 30 | cz. 31| cz. 32 | cz. 33 | cz. 34 | cz. 35 | cz. 36 | cz. 37 | cz. 38 | cz. 39 | cz. 40 | cz. 41 | cz. 42 | cz. 43 | cz. 44 | cz. 45 | cz. 46 | cz. 47
(6kB)
"Kartki z dziennika 1939 - 1989" p. Edwardy Kisło wydał w 1996 roku Nauczycielski Klub Literacki w Białymstoku
przy finansowej pomocy UMiG w Mońkach, PU-PH "MONROL", PP-H "REVMOD" oraz Monieckiej Spółdzielni Mleczarskiej.