KARTKI Z DZIENNIKA...
|
Pani Edwarda Kisło urodziła się Dolistowie (obecnie gm. Jaświły).
Pracę nauczycielską rozpoczęła po wojnie w Przytulance, a potem do emerytury (1973) pracowała w Mońkach.
Wielokrotnie nagradzana i odznaczana za działalność zawodową i społeczną.
Od połowy lat 80 jest członkiem Nauczycielskiego Klubu Literackiego przy Zarządzie Okręgu ZNP w Białymstoku.
|
"Kartki z Dziennika - część 1."
Codzienne zapisy p. Edwardy zaczynają się 24 sierpnia 1939 r., a kończą w wigilię 1990 roku. 260 stron, miejscami bardzo szczegółowych i osobistych, zapisków spina trzy epoki klamrą wspomnień kobiety zawsze aktywnej - próbującej, wbrew wszelkim przeciwnościom, kształtować życie w sensowne formy.
24 sierpnia 1939 r.
Poranek piękny, słoneczny. Wacek w polu przy orce. Aż tu nagle, jak grom z jasnego nieba, wpada goniec z gminy z kartami do wojska. Mobilizacja. Między innymi i Wacek ma kartę. Popędził Kazik po niego na pole. Wracają zdyszani. Wacek szybko się przebiera. Ja pomagam mu... Nie wiem, czy to sen taki straszny... tak, to chyba sen... Pożegnanie... Wyrywa sie z moich objęć.
"Ojczyzna mnie wzywa!!!" I już go nie ma... Co za tragiczny dzień!
26 sierpnia 1939 r.
- "Stoimy w Grodnie, gotowi do drogi na front." Tyle mąż napisał na kartce pocztowej. A tutaj wieś opustoszała. Nie ma młodych mężczyzn, tylko starzy i dzieci. Czekamy w napięciu. Co będzie dalej?
1 września 1939 r.
Wczesnym rankiem radio podało (mamy takie na słuchawki);
"Halo, halo! Dziś o godz. 4.30 nasz odwieczny wróg - Adolf Hitler - wydał wojnę. Samoloty niemieckie bombardują nasze miasta, dworce kolejowe, lotniska." Zamęt, przerażenie. Samoloty przelatują nad naszą wioską.
15 września 1939
Niemcy od Osowca i Goniądza walą szosą w kierunku Grodna. Do wsi nie zachodzą. Mnóstwo samochodów i czołgów widać.
19 września 1939
Nie wiemy, co to ma znaczyć. W niewielkiej odległości za wracającymi Niemcami posuwają się szosą wojska sowieckie. Samochody, czołgi. Czego tam nie ma. O Boże! Czy to cały świat na nas się wali? Żołnierze sowieccy zajeżdżają do wsi. Są uprzejmi.
O mężu nie ma żadnej wiadomości, mimo że inni nasi żołnierze tłumnie wracają. Nawet od nas z wioski powróciło bardzo wielu.
28 września 1939
Dzień imienin mego kochanego męża - Wacława. Ach! jakże tu uczcić ten dzień. Nie mogę, jak kiedyś złożyć mu serdecznych życzeń. Ale przecież dużo mogę - w kościółku przed Najświętszym Sakramentem złożę Panu Bogu wiązankę modlitw błagalnych w intencji mojego drogiego męża. Boże, miej go w swej opiece! Tak mi cieżko jest, serce boli. Jest taki powiedzenie: "przejścia i wypadki życiowe rozrywają nieraz serce na strzępy, zabierają pół duszy, a jednak żyć trzeba". Powiedzieliśmy sobie przy pożegnaniu: "Nie spotkamy się w życiu, to spotkamy sie w wieczności."
10 października 1939
Rozlokowały się we wsi wojska sowieckie i tak opowiadają chyba agitacyjnie o sowieckim raju: -
"A jaki dobrobyt, a dostatki, a rabotat mało, a hulajo, a plasajo, a w kino."
11 listopada 1939
Któż z nas Polaków może tak spokojnie, obojętnie przeżyć ten dzień? Idziemy z mamą do kościoła pomodlić się za naszą ukochaną Ojczyznę i w intencji mego Wacia prosić, by go Bóg miał w swej opiece. Spotykamy na ścianach i płotach kartki napisane reką jakiegoś partyzanta: "Koledzy, nie traćmy ducha - Polska istnieć musi. Śmierć wrogom. Nie będą najeźdźcy pić długo polską krew".
2 stycznia 1940
Ach, co za radość, kartka pocztowa od Wacia, tak od niego, jego pismo, własną ręka adresował. Ale, co to? Nieniecki druk, więc w niemieckiej niewoli, więc żyje, a to najważniejsze. Nie omyliłam się, ufając w miłosierdzie Boże.
8 stycznia 1940
Mój Boże! Jak mam Ci dziekować? Jest list i kartka od meża. List wysłany w lutym, a kartka w marcu. Jakże cieszę się. Czytając, nie mogłam powstrzymać się od łez, ale są to łzy radości, nie takie jak dotąd - przygnębienia i bólu. Najbardziej ugodziły w moje serce słowa, których nigdy nie zapomnę -
"Tęsknota za Tobą pożera mnie". Więc i on przeżywa to samo co ja, więc razem jednakowo cierpimy i tęsknimy. Wierzę, że to cierpienie kiedyś się skończy. Ale kiedy to nastąpi?
8 sierpnia 1940
Drugi list od męża. Pisze, że żadnego listu od nas nie otrzymał. A wysłałam już 9 listów. A on biedny nic o nas nie wie, nawet tego, czy żyjemy. Już rok, jakeśmy rozstali się. A tu lato w całej pełni - słońce, zieleń, kwiaty. Na zwykły rzut oka zdaje sie, że życie płynie spokojnie, normalnie.
Sobota, wieczór. Piękna cicha noc sierpniowa. Księżyc w pełni płynie po niebie wród srebrnych gwiazd. Wszyscy w domu pogrążeni w głębokim śnie, tylko ja, oczarowana pięknem letniej księżycowej nocy, siedzę przy otwartym oknie. Zatopiłam się myślą w przeszłość bezpowrotnie minioną. Ten sam księżyc tak pięknie przyświecał nam, gdyśmy wracali z kochanym Waciem z próby przedstawienia urządzonego i prowadzonego przez niego. Wystawialiśmy jedną sztukę teatralną, zaczynaliśmy drugą. Tak wesoło, lekko, beztrosko, szczęśliwie. Ten sam księżyc tak bajecznie, cudnie oblewał swym światłem nasz domek, ławeczkę w ogródku. Dziś czuję zapach maciejki na klombie. Tam co wieczór lubiłam choć chwilę spocząć. Jest Lonia z mandoliną i Wacek dołączy do nas. Muzyczka i śpiewki brzmiały nieraz do późnych godzin nocnych.
Ten sam księżyc w tej chwili i jemu przyświeca. Co on teraz robi? Może śpi po cieżkiej katorżniczej pracy dla swego ciemiężcy? Może śni o naszej ukochanej, nieszczęśliwej i umęczonej Ojczyźnie? Może tęskni tak jak ja? Na pewno myślami jesteśmy zawsze ze sobą. Mój kochany!!! Wrócisz, wrócisz na pewno do mnie, do rodziny, do Polski.
"Kartki z dziennika 1939 - 1989" p. Edwardy Kisło wydał w 1996 roku Nauczycielski Klub Literacki w Białymstoku.