KARTKI Z DZIENNIKA...

(7kB)
Pani Edwarda Kisło urodziła się Dolistowie (obecnie gm. Jaświły).
Pracę nauczycielską rozpoczęła po wojnie w Przytulance, a potem do emerytury (1973)
pracowała w Mońkach.
Wielokrotnie nagradzana i odznaczana za działalność zawodową i społeczną.
Od połowy lat 80 jest członkiem Nauczycielskiego Klubu Literackiego
przy Zarządzie Okręgu ZNP w Białymstoku.

"Kartki z Dziennika - część 16"

(6kB)
Codzienne zapisy p. Edwardy zaczynają się 24 sierpnia 1939 r., a kończą w wigilię 1990 roku. 260 stron, miejscami bardzo szczegółowych i osobistych, zapisków spina trzy epoki klamrą wspomnień kobiety zawsze aktywnej - próbującej, wbrew wszelkim przeciwnościom, kształtować życie w sensowne formy.

23 kwietnia 1971
Nowe wielkie wydarzenie - Ninka urodziła córkę. Nazywa się Anna Katarzyna. Matka i dziecko czują się dobrze. Wielka radość w rodzinie. Jestem babcią! Mąż żartuje, że jest tylko mężem babci.

27 grudnia 1971
To warto zanotować. Dzisiaj w trzeci dzień świąt Bożego Narodzenia pracowaliśmy w ogródku kwiatowym i użytkowym. Zrobiliśmy piękne alpinarium, przesadziliśmy krzewy ozdobne i owocowe. Tata z Tadziem kopali, uprawiali ziemię jak latem. Temperatura jak w październiku - ciepło, cicho, jesiennie, a za parę dni Sylwester i Nowy 1972 Rok!...

25 czerwca 1972
Żegnam pracę w szkole. Ostatni raz biorę dziennik lekcyjny do ręki, ostatnie podpisywanie świadectw szkolnych. Pożegnanie swojej klasy i szkoły. Piękne podziękowanie od władz szkolnych i oświatowych. Jestem więc emerytką.

27 lipiec 1972
Jestem w sanatorium w Jachrance nad Zalewem Zegrzyńskim - niedaleko Warszawy, toteż dużo tu warszawiaków. Ten zespół leczniczo - wczasowy zbudowany przed 10- laty staraniem pewnego działacza entuzjasty, lekarza.
Nowoczesne pawilony, 400 pokoi wkomponowanych w zieleń obszernego parku poprzecinanego alejkami. Ławeczki, plastyki, altanki, pergole z różnorodną roślinnością. Wciąż coś kwitnie i pachnie. I ta cisza, spokój. Za ogrodzeniem poszum zboża na szerokich polach. Tyle przestrzeni dla oczu, zapachy skoszonych traw i schnącego siana. Urok niepowtarzalny.

29 lipiec 1972
Siedzę w kawiarence nad samym Zalewem i przeglądam prasę przy "małej czarnej". Okno otwarte, wietrzyk znad wody wzdyma firanki. Dolatuje stuk łodzi u nabrzeż przy rokołysanych falach. Z radia płynie cichutka muzyczka. Błogi spokój.
Rozmawiam z pewną 80 - letnią panią, pracownikiem naukowym. Tematy światopoglądowe i polityczne. Bardzo ciekawa osobowość, logicznie myśląca, o trzeźwym umyśle, mimo podeszłego wieku. Zagorzała socjalistka. Dziś zmieniła zdanie.

2 sierpnia 1972
Wycieczka autokarem wojół Zalewu Zegrzyńskiego.Akwen wykorzystany na elektrownię, a wokoło tereny rekreacyjno - wypoczynkowe. Kajaki, żaglówki, sprzęt wodny. Wśród drzew kempingi, domki poszczególnych zakładów pracy. To wszystko zrobiono w ostatnich czasach.
W Serocku zwiedzamy XVI - wieczny kościółek. Fronton ozdobiony zegarem, na nim napis: "To pomnij, czas ucieka, śmierć blisko, wieczność czeka". Bardzo wymowne.

10 sierpnia 1972
Jachranka. Wstałam o 6 rano. Spacer po alejkach. Po deszczu zieleń odświeżona. Świergot ptactwa, kukułeczka kuka, powietrze czyste i zdrowe. Czas na gimnastykę, którą bardzo lubię i chętnie ćwiczę. Ćwiczą i młodsi, i starsi. Spotyka się tu ludzi o różnej kondycji.
Dziś wystąpił z prelekcją 83-letni Wł. Grażewicz, nauczyciel z Suwałk. Co za fenomenalna pamięć. Nie posłguiwał się żadną notatką. Operował miądzynarodowymi terminami, datami, cytatami. Wątpię, czy i młody człowiek dorównałby mu. Zasypywany był pytaniami, między innymi jak on to robi, że ma tak świetną pamięć. Powiedział, że dużo czyta, nie izoluje się, obcuje z ludźmi, nie zamyka się w sobie i w domu, i w otoczeniu.
A tu są 70-latki całkowita ruina fizyczna, zgorzkniali narzekacze na wszystko i na wszystkich. Wniosek prosty, konieczna jest pogoda ducha i jak najdalej idąca aktywność fizyczna i psychiczna.

12 sierpnia 1972
Niedziela. Co za miła niespodzianka. Odwiedził mnie tu w Jachrance mój małżonek z wnuczką Anią. Nie żałował trudu nieprzespanej nocy w pociągu. Przywiózł mi bukiet pięknych róż z własnego ogrodu. Opowiadał, co słychać w domu i u przyjaciół, a ja mu też, jak mi czas tu leci. Spacerowaliśmy po alejkach parku nad Zalewem, odpoczywaliśmy w kawiarence, a wieczór się zbliża, trzeba się pożegnać. Wizyta krótka, ale przemiła.

14 sierpnia 1972
Całodzienna wycieczka. Żelazowa Wola miejsce urodzin wielkiego kompozytora, który rozsławił imię Polski na cały świat. Skromny domek - muzeum Chopina i stary piękny park. Potężne kasztany pamiętające dzieciństwo małego Frycka i dużo różnokolorowych kwiatów rozmieszczonych ze smakiem. I Nierobów - zwiedzamy pałac. Wprawdzie mniej bogaty w eksponaty przeszłości niż Łańcut, ale godny zwiedzenia.
To nie wszystko, jeszcze kolorowy Łowicz i wspaniałe muzeum regionalne. Nic dziwnego, że zagranica "ciągnie" tu przez okrągły rok. Skansen łowicki, co za rzeźby, wyroby ręczne tego pracowitego ludu. Jakie przemyślne pszczele ule - postacie ludzkie. Cudeńka!

18 sierpnia 1972
Jedziemy od teatru "Ateneum" w Warszawie. Oglądamy wielkich aktorów, jak: Świderski, Wołłejko, Machalica i inni, w sztuce pt. "Wielki Fryderyk". Wołłejko w roli biskupa Krasickiego wypadł wspaniale. Kreowana przez Świderskiego postać Fryderyka osiągneła apogeum kunsztu aktorskiego.
Miałam miejsce w pierwszym rzędzie widowni, więc z bliska widziałam te sławy. Bogate kostiumy, dekoracje, jak na stolicę kraju przystało. Treść, jak wiemy ukazuje ohydną podłość Niemców, ich nieporzyjazny stosunek do Polaków.

cdn...
przeczytaj - cz. 1 | cz. 2 | cz. 3 | cz. 4 | cz. 5 | cz. 6 | cz. 7 | cz. 8 | cz. 9 | cz. 10 | cz. 11 | cz. 12 | cz. 13 | cz. 14 | cz. 15
(6kB)
"Kartki z dziennika 1939 - 1989" p. Edwardy Kisło wydał w 1996 roku Nauczycielski Klub Literacki w Białymstoku
przy finansowej pomocy UMiG w Mońkach, PU-PH "MONROL", PP-H "REVMOD" oraz Monieckiej Spółdzielni Mleczarskiej.