Edwarda Kisło - "KARTKI Z DZIENNIKA"...

KARTKI Z DZIENNIKA...

(7kB)
Pani Edwarda Kisło urodziła się Dolistowie (obecnie gm. Jaświły).
Pracę nauczycielską rozpoczęła po wojnie w Przytulance, a potem do emerytury (1973)
pracowała w Mońkach.
Wielokrotnie nagradzana i odznaczana za działalność zawodową i społeczną.
Od połowy lat 80 jest członkiem Nauczycielskiego Klubu Literackiego
przy Zarządzie Okręgu ZNP w Białymstoku.
JUŻ WKRÓTCE "SYBIRACZKA" - WSPOMNIENIA JADWIGI SOLIŃSKIEJ...

"Kartki z Dziennika - część 54"
(6kB)
Codzienne zapisy p. Edwardy zaczynają się 24 sierpnia 1939 r., a kończą w wigilię 1990 roku. 260 stron, miejscami bardzo szczegółowych i osobistych, zapisków spina trzy epoki klamrą wspomnień kobiety zawsze aktywnej - próbującej, wbrew wszelkim przeciwnościom, kształtować życie w sensowne formy.

11 grudnia 1986 r.

Zdrowie, lekarstwo, leczenie, to temat zawsze aktualny. Stańczyk kiedyś dowiódł, że najwięcej jest lekarzy i rzeczywiście, ciągle ktoś komuś coś radzi na różne niedomagania, nawet większe schorzenia. Dzisiaj mieliśmy spotkanie z Zofią Kowalczyk z Białegostoku. Mówiła o lecznictwie ziołowym, czyli mamy nawrót do medycyny ludowej. Wywody swe opierała na książce prof. Muszyńskiego i dawała przykłady z własnego doświadczenia. Słuchaliśmy z ogromnym zainteresowaniem i skrzętnie notowaliśmy. To jest zagadnienie, które najbardziej absorbuje wszystkich. Była też Mela Burzyńska z Jaświł. Jak zwykle nocleg u nas, więc ciąg dalszy tematu. Zresztą, kiedy Mela nocuje, to mamy przysłowiową noc do tyłu.

21 grudnia 1986 r.
Za kilka dni dopiero święta, a my już dziś mieliśmy uroczystość opłatkową w sali katachetycznej. Celinka ze swym gronem działaczy nowej organizacji Wspólnota "Wiara i Światło" urządziła spotkanie dzieci upośledzonych umysłowo i fizycznie oraz zaprosiła ich rodziców na wspólny opłatek. Byli zaproszeni trzej księża i my. Pięknie, rzewnie i serdecznie. Atmosfera miła i życzliwa. Zagaiła Celinka, potem jeden z księży zabrał głos. Tradycyjne łamanie się opłatkiem z grącymi życzeniami "wszystkiego najlepszego" wszystkim i każdemu z osobna.
Była też szopka przygotowana przez siostry zakonne. Dekoracje okolicznościowe, no i kolędy. Te nasze polskie kolędy, podobno najpiękniejsze w świecie. Dzieci nie było dużo. Z niedowładem narządu ruchu nie chodzą lub ledwie się poruszają. Jedna Marzenka, szesnastoletnia dziewczynka, chodząca i biegająca, ale umysł trzyletniego dziecka. Rodzice, jedni spokojni, pogodzeni z losem, inni zrozpaczeni. To dobrze, jeśli im podaje się życzliwe słowo, wyrazy ciepłej rozwagi.

30 grudnia 1986 r.
Z końcem roku zawsze przebiegam myślą, co w minionym roku miałam dobrego i złego. Otóż cały rok nie szczędził mi przyjemnych dni. Trochę różnych niedomagań acz krótkotrwałych. W domu, w rodzinie, wszystko w normie. Trzymamy się jeszcze w niezłej formie. Udzielamy się społecznie aż za dużo. Tadek z Ninką też siebie znoszą bez "cichych dni". Ania, licealistka, kłopotów rodzinie nie sprawia. Adaś, w trzeciej klasie uczy się bez dwój i jest nawet ministrantem w kościele. My, jak co roku, wojażowaliśmy jeszcze po świecie. Kołobrzeg - sanatorium. Trójmiasto- wczasy, Częstochowa - dwudniowa konferencja, Leningrad - wycieczka, Ustroń- Jaszowiec - kursowczasy, a wyjazdy do Białegostoku, teatru, spotkania, słowem rok obfitujący we wszelkiego rodzaju rozrywki, kontakty z szerszym światem. Mamy też przyjaciół, z którymi spotykamy się często u siebie i u nich.

14 stycznia 1987 r.
Ciekawe. Wieś ucieka do miasta. Rolnicy po osiągnięciu renty kupują mieszkania spółdzielcze w blokach i mieszkają w mieście. Gospodarstwa przekazują dzieciom lub państwu. To nie tak, jak za czasów naszej młodości, wieś przeludniona, nie było odpływu do przemysłu. Rodzeństwa darły się o każdą skibę ziemi z ojcowizny. Przy podziałach były nawet krwawe rozprawy. Nasi krewni, Krzywosze, zaprosili nas do siebie w gościnę. Przyjmowali nas wystawnie i elegancko, nie po wsiowemu. Tylko serdeczność, ta dawna, wylewna i szczera pozostała im nadal wiejska. Cieszą się bardzo, że jest im tak dobrze.

15 stycznia 1987 r.
Ciekawe wydarzenie. Wizyta przedstawicieli naszych władz z przewodniczącym Rady Państwa i gen. Jaruzelskim we Włoszech. To historyczne wydarzenie absorbuje chyba cały świat tym bardziej, że pierwsze spotkanie szefa socjalistycznego państwa z papieżem Janem Pawłem II w Watykanie. Spotkanie trwało trzy godziny. Włosi przyjmowali gości z największymi honorami a Jaruzelski wspaniale odpowiadał na wszystkie pytania dziennikarzy. Pytania były bardzo podchwytliwe. Odpowiadający z całym spokojem i powagą, wyczerpująco mówił bardzo mądrze i rozsądnie. Ciekawe, co też powie opozycja, która zawsze szuka dziury w całym.

3 lutego 1987 r.
Mamy gości z Białegostoku, redaktora z Polskiego Radia. Czego? Zrobić z nami wywiad i przygotować audycję radiową na nasz temat. Odpowiadaliśmy na stawiane pytania trochę chaotycznie, bo to wspomnienia z lat naszej młodości, lat wojny, czasów powojennych, naszej pracy zawodowej i społecznej. Zawiadomią nas, kiedy program będzie emitowany przez radio. Przed 13 laty, w 1974 r., podobna audycja była nadana przez Warszawę. Odtworzoną mamy na taśmie w domu i czasem słuchamy własnej wypowiedzi. Mieliśmy wówczas nawet listy gratulacyjne od nieznanych nam ludzi z Polski. Z pewnym panem z Tych prowadzimy nadal korespondencję.

7 lutego 1987 r.
Przegląd Zespołów Kolędniczych w Mońkach w Domu Kultury. Dużo tego, gdyż z całego województwa. Zespoły były dobrze przygotowane, w strojach okolicznościowych i ludowych. Szopki, gwiazdy, anioły, diabły, Herod, śmierć, przebierańcy. Ogólnie piękne widowisko, podtrzymujące tradycje wielowiekowe.

9 lutego 1987 r.
"Recepta na szczęśliwą jesień" - to tytuł audycji radiowej, której przed chwilą wysłuchaliśmy. Znów jak przed laty, nasze wypowiedzi przez radio. Dość sprawnie i wcale dobrze opracowano tę audycję, wybrano co ciekawsze wypowiedzi i zamieszczono w programie radiowym. W stylu telegraficznym oddano obraz naszego życia omówiony przez nas. Może dlatego, że redaktor kobieta, a może mąż ciekawie i mądrze mówił, bo jego głos był dominujący. Moje są tylko krótkie wtrącenia. W każdym razie audycja nam się podobała.

6 marca 1987 r.
Wybraliśmy się z mężem do kina "Sputnik" na film "Amadeusz". Biografia Mozarta, mego ulubionego kompozytora. Zawsze na pierwszym miejscu stawiam Chopina, po nim Mozarta. Film dobrze opracowany w treści i formie. Wprowadza widza do salonów wielkopańskich, ukazuje przepych tej warstwy społeczeństwa, bogate wyposażenie wnętrz pałaców, osiemnastowieczne krynoliny, peruki, fraki oraz obyczaje ówczesnych wybrańców losu.

11 marca 1987 r.
Dziwne, że każdy, kto odejdzie na emeryturę, ma jakieś żale do swojego zakładu pracy, że nie był doceniany, że prędko zapomniany. Niestety, tak już jest: "Murzynie, robota skończona, Murzyn niepotrzebny". Na to nie ma rady, tak było, jest i będzie i nie ma co z tego robić problemu. Czas nieubłaganie idzie naprzód, starzy odchodzą, młodzi przychodzą. Tak życie płynie. Każdy jego okres trzeba przyjmować spokojnie, nawet z radością. Jesień życia też ma swoje przyjemne strony, tylko trzeba umieć przestawić siebie, mieć różne zainteresowania. Cieszyć się, że jest czas na czytanie, spacery, spokojny odpoczynek. Kiedy chcę i kiedy mi się podoba mogę wyjść o każdej porze dnia do koleżanki, na spacer. Nie ma pośpiechu, wyznaczonej godziny.

21 marca 1987 r.
W pięknej, zimowej scenerii, otulona śnieżnym białym puchem, powitała nas upragniona wiosna. Pierwszy dzień tej najpiękniejszej pory roku. W podwórku świerki jak w styczniu uginają się pod ciężarem czap śniegowych. Brniemy sobie po śniegu na spacer. Mrozek taki sobie, trzyma. Zakwitłe w lutym przebiśniegi drzemią cichutko pod pierzynką śniegu, czekając, kiedy łaskawa aura pozwoli im ujrzeć świat boży. Bywa i tak.

cdn...
przeczytaj - cz. 1 | cz. 2 | cz. 3 | cz. 4 | cz. 5 | cz. 6 | cz. 7 | cz. 8 | cz. 9 | cz. 10 | cz. 11 | cz. 12 | cz. 13 | cz. 14 | cz. 15 | cz. 16 | cz. 17 | cz. 18 | cz. 19 | cz. 20 | cz. 21 | cz. 22 | cz. 23 | cz. 24 | cz. 25 | cz. 26 | cz. 27 | cz. 28 | cz. 29 | cz. 30 | cz. 31| cz. 32 | cz. 33 | cz. 34 | cz. 35 | cz. 36 | cz. 37 | cz. 38 | cz. 39 | cz. 40 | cz. 41 | cz. 42 | cz. 43 | cz. 44 | cz. 45 | cz. 46 | cz. 47 | cz. 48 | cz. 49 | cz. 50 | cz. 51 | cz. 52 | cz. 53
(6kB)
"Kartki z dziennika 1939 - 1989" p. Edwardy Kisło wydał w 1996 roku Nauczycielski Klub Literacki w Białymstoku
przy finansowej pomocy UMiG w Mońkach, PU-PH "MONROL", PP-H "REVMOD" oraz Monieckiej Spółdzielni Mleczarskiej.