KARTKI Z DZIENNIKA...

(7kB)
Pani Edwarda Kisło urodziła się Dolistowie (obecnie gm. Jaświły).
Pracę nauczycielską rozpoczęła po wojnie w Przytulance, a potem do emerytury (1973)
pracowała w Mońkach.
Wielokrotnie nagradzana i odznaczana za działalność zawodową i społeczną.
Od połowy lat 80 jest członkiem Nauczycielskiego Klubu Literackiego
przy Zarządzie Okręgu ZNP w Białymstoku.

"Kartki z Dziennika - część 30"

(6kB)
Codzienne zapisy p. Edwardy zaczynają się 24 sierpnia 1939 r., a kończą w wigilię 1990 roku. 260 stron, miejscami bardzo szczegółowych i osobistych, zapisków spina trzy epoki klamrą wspomnień kobiety zawsze aktywnej - próbującej, wbrew wszelkim przeciwnościom, kształtować życie w sensowne formy.

5 czerwca 1981 r.
Godzina 12.00. Przelot do Ałma Aty. Lecimy nad prawdziwą pustynią, nic - tylko żółte piaski i skaliste góry. Obiad na wspaniałym dworcu lotniczym. Wszędzie idealna czystość i porządek. Ałma Ata tonie w zieleni, ogrody, skwery. wodotryski, nawadniania. Wspaniałe budowle. Posiłki w hotelu "Kazachstan". Wymyślna architektura na zewnątrz i wewnątrz. Nas umieszczono pod okrągłą, wspaniałą kopułą. Obok nas druga grupa z Polski, dalej z innych krajów.

6 czerwca 1981 r.
Kolejką linową wjeżdżamy na dość wysoką górę u stóp ogromnych masywów górskich Ałtaju. Stąd rozciąga się widok na panoramę Ałma Aty. Mnóstwo turystów. Obok nas grupa Anglików. Ludzie starsi wiekiem, dziwią się, że wśród Polaków - turystów tyle ludzi młodych. Skąd oni mają pieniądze - pytają - gdzie ich konta? Kiedy się dorobili? Jeszcze zwiedzamy muzeum Szewczenki i sztuki kazachskiej.

7 czerwca 1981 r.
Wyjazd w góry Ałtaju do sławnego"Medo". Wspaniały amfiteatr - lodowisko z wszelkimi urządzeniami. Godzina 16. Lecimy do Dżambułu. Ponad chmurami i w chmurach w czasie burzy z wyładowaniami atmosferycznymi. Pod nami pustynia wydzierana przez człowieka, płaty terenu ogrodzonego rzędami drzew. W Dżambule zatrzymaliśmy się w hotelu "Taraz". Zwiedzamy miasto tonące w zieleni, dużą fabrykę obówia i przedszkole.
Milutkie dzieciaki różnych ras: czarne, skośnookie, białe. Najwięcej dzieci niemieckich. Personel bardzo uprzejmy. Przedszkolaczki wystąpiły dla nas z programem taneczno - muzycznym swego regionu i terenu. Na zakończenie obdarowały nas wiązankami róż. Takie wszystko wzruszające, że panie z rozrzewnienia popłakały się.

8 czerwca 1981 r.
Przejazd autokarem przez tereny stepowe na podgórzu gór Ałtaju. Znowu pustynia, bezkres - ani krzaczka, ni drzewiny. Spotykaliśmy też wioski - kołchozy i sowchozy. Ludzie walczą z dziką przyrodą. Sztuczne jeziora, deszczownice, rzędy drzew, zborze - jęczmień i pszenica dość ładne oraz ogromne aż do lini horyzontu ciągnące się, plantacje bawełny. Dalej pasące się stada owiec i bydła. Pastuchy - kobiety na koniach. Rzędy samochodów cystern wiozących mleko, gdyż krowy noc i dzień na stepie. Obiad w wiosce kołchozowej bardzo obfity i smaczny. Jedziemy dalej.
Wreszcie sowchoz "Miczurinsk". Kilka tysięcy ha sadów. Degustacja win w ogromnej ich wytwórni. Powitania serdeczne, rozmowy, dużo uprzejmości. W dużej sali rzędy stołów, na nich kieliszki, stosy świeżutkich truskawek i serek. Dwie panie, pracownice zakładu w bielutkich fartuchach nalewały przeróżne wina, co jedne - to lepsze. Zaszumiało w głowach, języki się rozwiązały, serdeczna obustronna życzliwość. Uroczyste pożegnania, kwiaty, zdjęcia pamiątkowe. Na wieczór przyjeżdżamy do Czikmetu. Zakwaterowanie. Apartamenty pierwszej klasy, kąpiel i suta kolacja.

9 czerwca 1981 r.
Cały dzień w autokarze przez stepy. Obiad w mieście Tientał powstałym w latach trzydziestych na pustyni. Tam na otwartym basenie pływackim odpoczynek. W Turkiestanie słynny grobowiec Ahmeda Asawi - muzułmańskiego proroka. Miejsce święte, druga Mekka, ciągłe pielgrzymki. Tam odbywają się śluby małżeńskie. Dziś byliśmy świadkami takiej uroczystości. I już jesteśmy w skansenie jurt kazachskich.
W prawdziwej jurcie kolacja, kazachskie dania. Bukiet jarzyn z plasterkami wędlin i sera. No i kumys, bardzo dobry. Baranina z makaronowym ciastem, szaszłyki wołowe. Różne napoje. Wystrój jurty ciekawy i jedyny w swoim rodzaju. Dywany i tkaniny wschodnie, szkielet podtrzymujący obicie z drewna, z wąskich prętów łączonych drewnianymi gwoźdźmi i sznurami.
Stoliki przykryte lnianymi obrusami z mereszką i haftem. Obok jurt w pewnej odległości wielbłądy i osiołki - można użyć przejażdżki, co też chętnie uczyniliśmy. Pojeździliśmy sobie i na wielbłądach, i na osiołkach. Wracamy na noc do Czikmetu, zrobiwszy 500 km. przez step. Zwiedzamy miasto i muzeum karakułów. Koniec wycieczki - wracamy do Moskwy. Wrażeń z pobytu w Azji mnóstwo.

cdn...
przeczytaj - cz. 1 | cz. 2 | cz. 3 | cz. 4 | cz. 5 | cz. 6 | cz. 7 | cz. 8 | cz. 9 | cz. 10 | cz. 11 | cz. 12 | cz. 13 | cz. 14 | cz. 15 | cz. 16 | cz. 17 | cz. 18 | cz. 19 | cz. 20 | cz. 21 | cz. 22 | cz. 23 | cz. 24 | cz. 25 | cz. 26 | cz. 27 | cz. 28 | cz. 29
(6kB)
"Kartki z dziennika 1939 - 1989" p. Edwardy Kisło wydał w 1996 roku Nauczycielski Klub Literacki w Białymstoku
przy finansowej pomocy UMiG w Mońkach, PU-PH "MONROL", PP-H "REVMOD" oraz Monieckiej Spółdzielni Mleczarskiej.