KARTKI Z DZIENNIKA...

(7kB)
Pani Edwarda Kisło urodziła się Dolistowie (obecnie gm. Jaświły).
Pracę nauczycielską rozpoczęła po wojnie w Przytulance, a potem do emerytury (1973)
pracowała w Mońkach.
Wielokrotnie nagradzana i odznaczana za działalność zawodową i społeczną.
Od połowy lat 80 jest członkiem Nauczycielskiego Klubu Literackiego
przy Zarządzie Okręgu ZNP w Białymstoku.

"Kartki z Dziennika - część 9"

(6kB)
Codzienne zapisy p. Edwardy zaczynają się 24 sierpnia 1939 r., a kończą w wigilię 1990 roku. 260 stron, miejscami bardzo szczegółowych i osobistych, zapisków spina trzy epoki klamrą wspomnień kobiety zawsze aktywnej - próbującej, wbrew wszelkim przeciwnościom, kształtować życie w sensowne formy.

12 października 1955
Czasem uczniowie mają swoją filozofię. Krzysio - dobry uczeń, ale ma kłopoty z ortografią. Jego zeszyt od dyktanda zawsze ma sporo czerwonych podkreśleń i poprawek - błędy! Dziś podnosi palce i prosi o głos. - "Proszę pani, czemu ta nasza ortografia jest taka trudna? Czy to nie wszystko jedno, czy napiszę - kura przez u, czy o z kreską? I tak wiadomo, że jest mowa o kurze". Albo - "Czemu nasza gramatyka też trudna? Na przykład czasownik - "pisać w czasie przeszłym - pisałem, pisałeś, pisał, a w j. rosyjskim - ja pisał, ty pisał, on pisał."
Takie i tym podobne pytania zwykł stawiać. Mimo to jest uczniem zdolnym, grzecznym, godnym pochwały.

2 stycznia 1956
Jak co roku przygotowaliśmy program choinki noworocznej. Według tradycji - zabawy, tańce, wiersze, kolędy śpiewane z udziałem ks. prefekta Budzika. Paczki, prezęty. Cały przebieg uroczystości wspaniały. Ogólne zadowolenie. Ale - o dziwo ! Dziś rano mąż został wezwany do Komitetu PZPR w Mońkach, jak to się mówi - "na dywanik" - "Pan sprowadza księdza do szkoły? Ma kontakty z klerem. Jak realizuje program nauczania w duchu marksistowskim" Postawione te i inne zarzuty obrazują stosunek ustroju do spraw wyznaniowych. Mąż, nauczyciele i szkoła nasza dostała się na listę cenzurowanych.

19 września 1956
Jesteśmy na nauczycielskiej konferencji ZNP w Downarach. w czasie naszej nieobecności w rogu boiska przy drodze na placu szkolnym został ustawiony krzyż. Tam stał krzyż od zawsze. Żegnano przy nim zmarłych odprowadzanych na cmentarz. Był zniszczony, a ludzie, przywykli do tradycji, chcieli mieć nowy. I znów przykrość od władz. Krzyż na placu szkolnym?!... Wprawdzie było to ciche pozwolenie męża.

12 marca 1957
Od wielu lat cierpiałam na schorzenia przewodu pokarmowego owrzodzenie dwunastnicy. Nie pomagały żadne leki. Lekarze radzą zabieg chirurgiczny. Zdecydowałam się. Usunięto mi dwunastnicę i część żołądka. Operacja trwała 5 godzin. Po obudzeniu się z narkozy zobaczyłam przy łóżku męża z ogromnym koszem kwiatów. Widok ten bardzo mnie wzruszył. Mąż co dzień po lekcjach odwiedza mnie w szpitalu. Czuję się nieźle, chociaż po operacji wystąpiły komplikacje i chirurg przygotowywał mnie psychicznie do powtórnego otwarcia jamy brzusznej. Obeszło się jednak bez tego. Czuję się lepiej i dziś wróciłam ze szpitala. Jestem bardzo osłabiona. Przecież to tak poważna operacja. Co dalej - zobaczymy.

23 maja 1957
Po ciężkim zabiegu chirurgicznym dostałam skierowanie do sanatorium w Ciechocinku. Biorę zabiegi i odpoczywam. Jest tu bardzo pięknie. Cały Ciechocinek - to jakby jeden wielki park. Tonie w zieleni. Pijalnia wód mineralnch, fontanna "Grzybek", zawsze tam mnóstwo kuracjuszy.
Muszla koncertowa - koncerty odbywają się 2 razy w tygodniu. I sławne tężnie, pod którymi roi się od spacerowiczów - kuraciuszy. Tam oddycha się powietrzem ozonowym z domieszką jodu. Cisza - zmącona tylko krzykiem pawi i szczebiotem ptactwa.
Kuraciusze to przeważnie ludzie schorowani, zreumatyzowani, pokiereszowani, jacyś zawiedzeni, zgaszeni. Chociaż nie wszyscy. Na koncertach spotyka się i eleganckie panie, i szykownych panów w różnym wieku. Ktoś tu przybył po zdrowie, ktoś z chęcią rozrywki. Według możliwości.
Spaceruję alejką i wdycham odurzający zapach kwitnących bzów. Wokół zieleń, kwiaty, drzewa. Stare, dostojne kasztany z kwiatami niczym grube kremowe świece. Potężne prastare dęby, białokore brzozy też wiekowe, a podszycie to krzewy ozdobne. Za chwilę rozpocznie się koncert orkiestry zdrojowej, więc spieszę i na tę przyjemność.

21 marca 1958
Nasze Koło Gospodyń Wiejskich którego jestem przewodniczącą, uzyskało pierwsze miejsce w konkursie na najlepiej prosperujące w powiecie. Mieliśmy tych kursów i konkursów kilka.
Ostatnio była walka o najpiękniejszy ogródek przydomowy i warzywny. W nagrodę dostaliśmy pralkę elektryczną, gdyż mamy wreszcie elektryczność we wsi i w szkole. Po uzgodnieniu pralkę wstawiliśmy do najliczniejszej rodziny. Będą też z niej korzystać i inne gospodynie.

25 września 1958
W porozumieniu z Wydziałem Oświaty zorganizowaliśmy w naszej szkole wieczorową Szkołę Przysposobienia Rolniczego. Tu bowiem na wsi jest to więcej niż potrzebne, wprost konieczne.
Zgłosiło się 28 młodych rolników, są i starsi. Zajęcja odbywają się dwa razy w tygodniu z przedmiotów zawodowych, na które przychodzą inżynierowie rolnictwa - p. Gałecki, p. Malinowski z Moniek, dwa razy w tygodniu są lekcje z przedmiotów ogólnokrztałcących prowadzonych przez naszych nauczycieli. Słuchacze są z Przytulanki i pobliskich wiosek. Przychodzą punktualnie na 17 godzinę. Wkracza na wieś wiedza i postęp rolniczy...

cdn...
przeczytaj - cz. 1 | cz. 2 | cz. 3 | cz. 4 | cz. 5 | cz. 6 | cz. 7 | cz. 8
(6kB)
"Kartki z dziennika 1939 - 1989" p. Edwardy Kisło wydał w 1996 roku Nauczycielski Klub Literacki w Białymstoku
przy finansowej pomocy UMiG w Mońkach, PU-PH "MONROL", PP-H "REVMOD" oraz Monieckiej Spółdzielni Mleczarskiej.