KARTKI Z DZIENNIKA...

(7kB)
Pani Edwarda Kisło urodziła się Dolistowie (obecnie gm. Jaświły).
Pracę nauczycielską rozpoczęła po wojnie w Przytulance, a potem do emerytury (1973)
pracowała w Mońkach.
Wielokrotnie nagradzana i odznaczana za działalność zawodową i społeczną.
Od połowy lat 80 jest członkiem Nauczycielskiego Klubu Literackiego
przy Zarządzie Okręgu ZNP w Białymstoku.

"Kartki z Dziennika - część 13"

(6kB)
Codzienne zapisy p. Edwardy zaczynają się 24 sierpnia 1939 r., a kończą w wigilię 1990 roku. 260 stron, miejscami bardzo szczegółowych i osobistych, zapisków spina trzy epoki klamrą wspomnień kobiety zawsze aktywnej - próbującej, wbrew wszelkim przeciwnościom, kształtować życie w sensowne formy.

5 sierpnia 1965
Ponieważ jestem radną PRN i przewodniczącą Komisji Zdrowia i Opieki Społecznej oraz higienistką szkolną, zaproszona jestem wraz z mężem przez ZOZ na wycieczkę w Bieszczady. Skorzystaliśmy z zaproszenia i jedziemy. Po drodze zatrzymujemy się w Lublinie.
Majdanek - jeden z najokropniejszych obozów koncentracyjnych - komory gazowe, krematoria, przez które setki tysięcy istnień ludzkich uleciało bez śladu z dymem. W barakach stosy obuwia, włosy, plansze i zdjęcia, narzędzia tortur niewinnych ludzi. Zgroza, bestialstwo przekraczające ludzkie wyobrażenia. Nie można zrozumieć, jak naród niemiecki, który wydał tylu wielkich ludzi, mógł popełnić aż takie zbrodnie?
Zwiedzamy Przemyśl. Tu według słów Krasickiego "/... / klasztorów dziewięć i gdzieniegdzie domki". Kościół prawie łączy się z kościołem, a co jeden to - piękniejszy, bogatszy.
I Krasiczyn. Zamek w stylu renesansowym ozdobiony koronkową aktyką i czterema basztami. Zamość - siedziba Zamojskich. W nim również miejsce zbrodni hitlerowskich - Rotunda, gdzie w bestialski sposób wymordowano tysiące ludzi Zamojszczyzny. Władze i społeczeństwo otacza wielką czcią to miejsce uświęcone krwią ludzką.
Bieszczady - to miejsce partyzantki, a w związku z tym pacyfikacja. Po byłych wioskach tylko ślad - gdzieniegdzie jakieś zdziczałe drzewo owocowe, chaszcze, pustkowie. Okropność! Zaduma!
Następnie Baligród, Jabłonka, pomnik gen. Świerczewskiego. Pod pomnikiem zrobiliśmy grupowe zdjęcie.
Jedziemy w kierunku Rzeszowa. Droga ciekawa, głębokie serpentyny, a hamują jazdę stada owiec pędzonych na połoniny, juhasi i owczarki jak z obrazka. Wjeżdżamy w tereny bardziej zamieszkane.
Dało się zauważyć, że nie widać dawnej biednej Rzeszowszczyzny, rzadko spotyka się nędzne chałupiny. Miasteczka, wsie i pojedyncze posesje nowiutkie,piękne, domy piętrowe nowoczesne.
Wokół zapory w Solinie ogromne gmachy użyteczności publicznej, domy wczasowe, ośrodki turystyczne. To znaczy, że turystyka przynosi tym terenom piękne dochody. Słowem, obok "piękna nasza Polska cała", trzeba dodać nowa. Bo rzeczywiście nowa, zniknęły rudery i bieda. O to chyba chodzi i to nas cieszy.

18 październik 1965
Już mamy plony ze swojej działki przydomowej, własne jarzyny wyrosłe bez nawozów sztucznych. Hodujemy króliki, więc mamy obornik na działkę, a i zdrowe, świeże królicze mięso.
Dzisiaj zebraliśmy dorodne pomidory z obawy przed przymrozkiem. Od samej wiosny świeża sałatka, szczypiorek i wszystkie warzywa. Mąż lubi pracować w ogrodzie kwiatowym i warzywnym. Mówi, że to odpoczynek po zajęciach w szkole. Ustawił też w ogrodzie kilka uli z pszczołami, wciąż przy nich się krząta.

28 stycznia 1966
Szkolenie aktywu Ligi Kobiet Polskich w Hajnówce. Wytypowane koleżanki koleżanki - ja, Ania i Wiesia. O 6 rano jedziemy pociągiem do Białegostoku. Stamtąd autokarem 50 pań z całego województwa. A oto i Hajnówka. Obrady w klubie, w pięknej sali widowiskowej.
Prelegentka w swym wystąpoieniu omawiała sprawę wychowania dzieci i młodzieży w domu i szkole. Mówiła z wielkim zaangażowaniem i troską o przyszłe losy ojczyzny i przyszłego młodego pokolenia, o jego jakości, moralności i zdrowiu.
Motto: "Zdrowa młodzież - zdrowe społeczeństwo".

26 sierpnia 1966
Jak u nas teraz klasyfikuje się ludzi. Są lepsi i gorsi. Lepsi - to ci, co mają legitymację partyjną. Ich życzenia są spełniane przede wszystkim, a bezpartyjni w następnej kolejności.
Do takich należymy my z mężem. Po przejściu do pracy w Mońkach władze oświatowe proponowały mężowi stanowisko podinspektora w Wydziale Oświaty. Warunek - wstąpienie do partii. Mąż odmówił.
To spowodowało, że w przydziale pracy w szkole pracujemy na drugiej i trzeciej zmianie. To powoduje wiele uciążliwości, pracę kończymy często o 18 godzinie. Jesteśmy w wieku przedemerytalnym, pracujemy bez godzin nadliczbowych. Ten rok zaczyna się podobnie jak poprzednie.
Gdy się zwróciłam z prośbą, by pracować wgodzinach wcześniejszych, otrzymałam odpowiedź, że chyba pani X, czy Y nie będzie pracować po południu (nazwisk nie wymienię). Ich mężowie to ważniacy w Komitecje PZPR i w Wydziale Oświaty. Im więc należy to, czego innym nie można. I taka przykrość!...

cdn...
przeczytaj - cz. 1 | cz. 2 | cz. 3 | cz. 4 | cz. 5 | cz. 6 | cz. 7 | cz. 8 | cz. 9 | cz. 10 | cz. 11 | cz. 12
(6kB)
"Kartki z dziennika 1939 - 1989" p. Edwardy Kisło wydał w 1996 roku Nauczycielski Klub Literacki w Białymstoku
przy finansowej pomocy UMiG w Mońkach, PU-PH "MONROL", PP-H "REVMOD" oraz Monieckiej Spółdzielni Mleczarskiej.