<<< wstecz .::.

Nie ma jak dobry przykład


Jak każdy normalny człowiek współczuję ludziom, którzy muszą uciekać przed wojną i ruszać w nieznane. Opowieści o wojennej tułaczce słyszałem z ust swojej babci, która „na piechotę przeszła” dwie światowe wojny i rewolucję.
Zupełnie innym od słuchania o przeszłości, jest jednak osobiste zmierzenie się z tragedią innych...

Nie wiem, czy i jakie zagrożenia może nieść ze sobą przyjazd do Polski kilkunastu, czy kilkudziesięciu tysięcy imigrantów. Od tego mam moje państwo i jego służby, również te tajne.
Wiem, że irytują mnie pouczania i połajanki - serwowane nam z telewizora przez różnej maści mądrali i pseudofilozofów, wśród których prym wiodą tzw. celebryci oraz niektórzy politycy.

Chce się nas na siłę obdarować gośćmi, o których nic nie wiemy.
Naturalne są obawy, związane z przeniesieniem do Polski uciekinierów z Syrii oraz innych krajów Bliskiego Wschodu.
Nie mamy przecież doświadczeń w koegzystencji z większymi grupami imigrantów o zupełnie innej kulturze i sposobie życia.
Brakuje nam też skutecznych instrumentów integrowania tych ludzi, z których większość i tak będzie marzyła o jak najszybszym wyjeździe do Niemiec.
Potrzebna jest więc spokojna, rzeczowa dyskusja - z rozważeniem wszelkich argumentów za i przeciw. Sprawy nie załatwi emocjonalny szantaż, pokrzykiwanie i zastraszanie.

Zanim jednak, ten czy kolejny, rząd (a może zamiast niego Unia Europejska) zdecydują o tym, w jaki sposób rozwiązać problem uchodźców.
Zanim, wiosną przyszłego roku dotrą do nas pierwsi muzułmańscy uciekinierzy - mam propozycję, która moża nam pomóc podjąć właściwe decyzje i przekonać wątpiących.

Niech ci najgłośniej krzyczący o konieczność bezwarunkowego otwarcia się na przybyszy ze świata islamu - tylko dzisiaj słyszałem (czytałem) panów Wałęsę, Kwaśniewskiego i Cimoszewicza, panie Olejnik i Łaszcz z TVN, panów Wrońskiego i Żakowskiego z Wyborczej, panią Kim i pana Lisa z Newsweeka - przyjmą już teraz po jednej lub kilka muzułmańskich rodzin do siebie.
Mają ponadwymiarowe domy, mieszkania i zarobki - nie będzie więc to dla nich szczególnym obciążeniem.
Pokaże jednocześnie szczerość i prawdziwość wypowiadanych publicznie opinii. Będzie również godnym naśladowania przykładem i potwierdzeniem prawdziwości intencji.
Pozwoli odrzucić zarzuty o koniunkturalne wycieranie sobie gęby papieżem Franciszkiem oraz Polskim Episkopatem wtedy, kiedy jest to wygodne a nasze parafie będą miały skąd czerpać bezcenną wiedzę na temat skutecznej integracji przybyszów z Syrii, Iraku i Afganistanu...

Bo przecież wszyscy przytoczeni wyżej oraz wielu innych, nie wymienionych w tym tekście - z radością i entuzjazmem podzielą się integracyjnymi doświadczeniami, chociażby ze - spędzonej wspólnej ze swoimi Gośćmi Gwiazdki...

Krzysztof Pochodowicz

p.s.
Zbiór nazwisk wymienionych w artykule - jest zupełnie, niedzielnie przypadkowy...