<<< wstecz .::.
Jak Szewczyk Dratewka
Drogi Krzysztofie i nieudany jednak zupełnie wg mnie Kandydacie na Burmistrza Moniek…
Zwlekałeś długo z odpowiedzią na moje, postawione publicznie pytania albo musiałeś wysłać ją na jakąś tajemniczą, nieznaną mi pocztę, może nawet na Berdyczów…
Nikt z Twojego sztabu wyborczego nie skontaktował się też do tej pory ze mną.
Ale skoro znalazła się ona w Internecie i prosisz żeby się do niej odnieść, nie wypada mi odmówić…
Przede wszystkim inaczej pamiętam nasze prywatne rozmowy na sesjach rady powiatu, ale w przeciwieństwie do Ciebie nie mam w zwyczaju upubliczniać ich i komentować.
Znamy się od wielu lat, więc wiesz dobrze, że analizując Twoją wyborczą ulotkę nie miałem złośliwej intencji, a jedynie dbanie o czystość i uczciwość samorządowej debaty przedwyborczej.
Nie mam też zamiaru ukrywać przed nikim naszej znajomości, bo i po co? Formalne zwracanie się do Ciebie wynikało wyłącznie z szacunku dla reguł demokracji. Zwyczaj tykania właściwszy byłby w tej sytuacji budzikom…
Nie wiem, co przylgnie do Ciebie po tych wyborach, ale uważam że asystentowi szkoły wyższej, choćby i w powiatowym Ełku, nie przystoi używanie w publicznej debacie słów w stylu „ksywa”, czy też „chamska i perfidna insynuacja”.
Poza tym powinieneś przed ich napisaniem zadać sobie trud zajrzenia do słownika i sprawdzenia, co te słowa znaczą.
Zadałem Ci kilka prostych pytań i spodziewałem się jasnej na nie odpowiedzi a nie pokrętnego ślizgania się po poruszanych tematach.
Oczekuję od kandydata na burmistrza mojego miasta prawdy w tym co mówi i pisze, ponieważ jest to zapowiedź tego, co ma zamiar robić w przyszłości.
Nie trzeba się przed prawdą bronić leksykonami, jak Szewczyk Dratewka biedną owieczką przed strasznym, wawelskim potworem…
Poza tym bycie asystentem na uczelni i prowadzenie zajęć w Ełku z zaocznymi studentami naprawdę nie przynosi ujmy.
Rzeczywiście ostatnie 3 lata były moimi pierwszymi, ale na pewno nie ostatnimi na wyższej uczelni i wystarczają w zupełności do odróżnienia wykładowcy od jego pomocnika. Masz rację, że wykładowca, to osoba ucząca na wyższej uczelni.
Nie każda jednak osoba ucząca na wyższej uczelni to wykładowca. Tak jak każdy Pegaz to koń, ale przecież nie każdy koń jest skrzydlatym Pegazem…
Rozumiem, że firmując własnym nazwiskiem miliony pozyskane przez cały powiat, bierzesz również odpowiedzialność za nietrafione decyzje?
Za bezprawne zwalnianie dyrektorów jednostek powiatu i wypłacanie im odszkodowań z publicznych samorządowych pieniędzy…
Za pomysł wydawania milionów na drogę Strękowa Góra – Osowiec, kiedy na monieckich ulicach Mickiewicza i Słowackiego można połamać resory samochodu…
W innym przypadku bowiem przypominałbyś małego bajtla wydłubującego rodzynki z ciasta…
Do słynnego kiszenia monieckich trawników nie będę wracał, bo skoro nie było pomysłu na jego realizację, to po co w ogóle powstał pod Twoim rozumiem kierunkiem i opieką? W ramach uczenia młodzieży biznesowej Nibylandii?
O tym, kto organizuje święto Ziemniaka można przeczytać na stronie fundacji i powiatu.
Natomiast jeżeli nie wiesz o co chodzi ze znajomością angielskiego, to zapytaj o to uczniów LO z którymi wyjeżdżałeś. Czy oni nie mają aby innego zdania na temat Twojego „swobodnego porozumiewania się w tym języku”?
A skoro tak swobodnie się nim posługujesz, to może przetłumaczysz i zamieścisz na swoje stronie: „I can promise you more than anyone can give you”?
Czy nie jest to prawdziwe hasło i sens Twojej kampanii?
Odpowiedź na pytanie o wykorzystywanie w kampanii wyborczej młodzieży, którą uczysz i której wystawiasz, jak rozumiem, stopnie i porównywanie tego do współpracy osób nie związanych ze sobą w żaden sposób – nie wymaga żadnego komentarza…
To problem na poziomie pojęciowym, polecam pobieżne choćby przestudiowanie pojęcia i zagadnień etyki.
Krzysztof Pochodowicz
www.wyborymonki.pl